sobota, 8 lutego 2014

14. (Część II)

Różowowłosa  Amelie Wood siedziała ze spuszczoną głową a przed nią z założonymi rękami stali członkowie rodziny White i Bianka. Wszyscy czekali aż Amy coś powie. A kiedy dziewczyna otworzyła usta ,oddechy innych uwięzły w ich gardłach.
-Kazali mi zabić Rena. Nie mam pojęcia po co i w jakim celu. Szantażowali mnie .Mówili że jeżeli nie wypełnię ich rozkazów ,zabiją moją rodzinę .Trzymają ich w jakiejś piwnicy. Tylko tyle wiem.-do jej oczy naszły łzy o głos załamywał się z każdym kolejnym słowem. - To coś związanego z Bianką.
Wzrok wszystkich obecnych w pomieszczeniu został natychmiastowo skierowany na rudowłosą.
-Kiedy wróciła do Gerahomy chciałam się jak najszybciej wycofać .Nie chciałam by coś stało się Biance .Naprawdę.
Amy zaczęła płakać a Bianka nie móc patrzeć na jej udręczoną twarz .mocna ją przytuliła. I choć na początku sądziła że dziewczyna o różowych włosach jest jej wrogiem ,to szybko zmieniła zdanie. Była jej najlepszą przyjaciółką. Wood wybuchła jeszcze większym płaczem szepcząc McConnary jak bardzo ją przeprasza. Rodzina White dalej stała w tym samym miejscu obserwując całą sytuację. Myśl że ktoś chce krzywdy Bianki była według Alexa nie do zniesienia. Kiedy już rudowłosa odsunęła się od Amy jej miejsce w jej ramionach zajął Ren. Była bardzo z nią związany i chyba się w niej zakochał. To że przyznała się i to jeszcze przed nim ,pokazywało jaka jest odważna i jak bardzo jej na nim zależy.
-Nie martw się. Pomożemy ci uwolnić twoich rodziców.-powiedział Matthew do trzęsącej się w ramionach Rena dziewczyny .Uśmiechnęła się do niego.
-Dziękuję.
-Najlepiej będzie jeżeli zamieszkasz gdzieś indziej.
-Może zamieszkać u nas ,przecież mamy wolne pokoje. -wystrzelił z odpowiedzią Ren.
Matthew spojrzał na żonę po chwili wracając wzrokiem do syna.
-Myślę że to nie będzie dobry pomysł.
-Dlaczego!? -wykrzyczał Ren.
-Nie będzie się tu czuła dobrze ,nie uważasz? - spytała jego matka.
Ren jedynie prychnął.
-Może u mnie zamieszkać. -zabrzmiał głos z tyłu.
Rudowłosa uśmiechała się lekko do nich chcąc w jakiś sposób przekonać ich do swojego pomysłu.
Alex nie był zdziwiony jej pomysłem .Rozważał za i przeciw.
-Uważam że to nie jest najlepszy pomysł. Jeżeli ci co szantażują Amy dowiedzą się że się wycofała i uciekła od nich od razu będą szukać jej u Bianki.
Miał całkowitą racje. Mogło się tak zdarzyć.
-Masz przy sobie jakieś rzeczy? Ubrania? -spytała Clarissa Amy.
-Tak w samochodzie Rena.
Rodzice owego chłopaka spojrzeli na niego przenikliwie.
-To dobrze. Idź po nie razem z Renem i pojedzcie do najbliższego motelu.
Amy pokiwała głową idąc z Renem w stronę drzwi. Przechodząc koło Rudej uśmiechnęła się do niej lekko.Kiedy drzwi  zamknęła się z charakterystycznym dźwiękiem Bianka o mało nie upadła na podłogę. Dzięki silnym rękom Alexa ,który podtrzymał ją i delikatnie położył na kolanach widząc że dziewczyna sama nie potrafi ustać na nogach. Odgarnął z jej twarzy włosy i zauważył że płaczę.
-C-co oni ode mnie c-chcą ? C-c-co im takiego zrobiłam? -Głos się jej łamał. Alex przytulił ją do swojej piersi ,dając znak rodzicom żeby zostawili ich samych. Tak zrobili.
Chłopak razem z dziewczyną zaczął się kołysać chcąc uspokoić Biankę.
-Ćśśś... Nic nie zrobiłaś .Nie pozwolę nikomu zrobić ci krzywdy.- wyszeptał w jej włosy.
Bardzo kochał rudowłosą McConnary i nie przechodziło mu przez myśl że ktoś mógłby skrzywdzić tak niewinną istotkę jaką była jego ukochana.


Rudowłosa dziewczyna obserwowała z kąta jak kobieta po 40 krząta się po kuchni ,szykując herbatę dla ich obu. Bianka została zaproszona na babskie pogaduszki kiedy w domu nie będzie żadnego mężczyzny. Alex był w pracy tak samo jak pozostali. Clarissa była bardzo wesołą kobietą jak na swój wiek. Kiedy kobieta odwróciła się do niej z szeroki  uśmiechem i wskazała głową salon Ruda posłusznie za nią ruszyła. Usiadły wygodnie na kanapie z kubkami parującej cieczy w rękach i zaczęły rozmawiać na różne tematy. Po kilku pytaniach ze strony Bianki przyszedł czas na Clarisse. Kobieta wypytywała ją chyba o wszystko. Ale dobry humor dziewczyny znikł kiedy usłyszała pytanie ,którego najbardziej się obawiała.
-A gdzie podziewają się twoi rodzice?
Ruda  przełknęła ślinę czując jak łzy zbierają się w kanalikach jej oczu.
-Emm...No bo ja... To znaczy moi rodzice,oni... Oni nie żyją.
Clarissa popatrzyła na nią oczami pełnymi współczucia.
-Tak bardzo mi przykro...Ja nie-
Nagle kubek w rękach Bianki roztrzaskał się w drobny mak a ciecz znalazła się na spodniach dziewczyny. Kobieta odskoczyła od Bianki ,szybko przetransportowując się do kuchni po ręcznik. Po chwili wróciła z ową rzeczą do drżącej dziewczyny. Podała jej ręcznik ,którym dziewczyna zaczęła wycierać spodnie . Pani White stała koło niej nie wiedząc co robić. Clarissa była w tym momencie przestraszona. Nie wiedziała co może spodziewać się po tej dziewczynie. Chociaż miała przeczucie co mogło się z nią dziać. Bianka skończywszy wycierania ubrania ,złapała za torbę i rzuciwszy krótkie "Dziękuję za herbatę" wyszła z mieszkania. Clarissa szybko wybrała numer do swojego męża.
-Jestem zajęty. -rzucił surowo.
 "No tak żadne dzień dobry kochanie ani nic.Jak zawsze" -pomyślała Pani White.
-Tak wiem, ale stało się to czego tak bardzo bała się Starszyzna. Bianka zmiażdżyła przed chwilą kubek. Słyszysz? KUBEK! Myślę że jej moc zaczęła ewoluować. Nie panuję nad nią.
Usłyszała głośne westchnięcie po drugiej stronie.
-Jest dalej z tobą?
-Nie ,wyszła. O boże może sobie coś zrobić.
-Nie martw się. Zadzwonię do Amy może ona ją sprawdzi.
Kobieta usłyszała potem dźwięk zakończonego połączenia .
"Na pewno wszystko będzie dobrze .Na pewno"


Skulona pod kołdrą Bianka cicho płakała i drżała ze strachu. Ze strachu przed samą sobą.To co się z nią działo w każdym stopniu ją przerażało. Nie wiedziała co się dzieję. I ta niewiedza ją dobijała. Czuła jakby coś powoli ją rozrywało od środka. Skrzypienie drzwi od sypialni zmusiło ją do zaprzestania wypłakiwania sobie oczu. Podskoczyła przestraszona kiedy materac na którym siedziała ,ugiął się pod ciężarem osoby ,która tu weszła.Z jej głowy zdjęto kołdrę a przed nią po turecku siedział Alex.W jego oczach widać było troskę i miłość. Nie uśmiechał się ani nic,tylko wpatrywał się w nią jakby chciał zobaczyć jej reakcję na jego obecność .Kiedy nie uciekła z krzykiem przed nim ,wyciągnął w jej kierunku ręke i starł łzy z jej policzków. Dziewczyna ku jemu zaskoczeniu przytrzymała jego dłoń przy jej twarzy i wtuliła się w nią.Jego dotyk dawał je ukojenie ,którego w tym momencie tak bardzo potrzebowała.Chłopak przybliżył się do niej i przyciągnął do siebie zatrzymując ją w swoim żelaznym uścisku. Jakby chciał ją uchronić przed złem świata. Bianka zaciągnęła się jego zapachem przymykając oczy. Tak dobrze czuła się w jego ramionach ,blisko jego. Teraz wiedziała że nie wiadomo gdzie i  jakiej sytuacje Alex przybędzie je na pocieszenie. To właśnie była miłość.
-Mama opowiedziała mi o tym co się stało. -odsunął się od niej minimalnie ,wpatrując się w jej zielone oczy.- Nie musisz się niczym martwić.
-Jak mam się niczym nie martwić Alex? Ktoś chce mnie skrzywdzić albo zabić a do tego czuję się ostatnio jakoś dziwnie -wzięła głęboki oddech -Kiedy miażdżyłam ten kubek czułam w ręce dziwne mrowienie.No i potem .. wiesz co się zdarzyło.
Poczuła jak jego ręka delikatnie głaszczę jej rude włosy.
-Zobaczysz że wszystko się ułoży .Obiecuję ci że niedługo ci wszystko wytłumaczę.

Pocałował ją w nos po czym zaczął nucić swoją ulubioną kołysankę chcąc uspokoić swoją ukochaną ,która trzymała się mocno jego szyi. Po chwili chłopak zauważył że dziewczyna sunęła .Uśmiechnął się po nosem patrząc na ten uroczy widok. Bianka która miała zamknięte oczy i lekko rozchylone usta była chyba najlepszym dla niego widokiem. Położył ją delikatnie na łóżku i przykrył kołdrą. Na konie pocałował ją w czoło i udał się do wyjścia z jej sypialni .Jeszcze raz spojrzał na nią po czym wyszedł z pomieszczenia. Nie chciał zostawiać jej samej wiec znalazł jakiś ciepły koc i położył się na kanapie w salonie. Zmęczony po ciężki dniu po kilku minutach zasnął ,cicho pochrapując. Ale nie wiedział że dla niego jak i dla Bianki nie będzie to spokojna noc.

2 komentarze:

  1. No nie, w takim momencie??? Dodaj szybko następny, błagam, bo nie wytrzymam :D
    Agan :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, ten rozdział jest cudowny, tak jak każdy poprzedni. Opowiadanie wywarło na mnie duże wrażenie i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. <3

    http://guilty-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń