piątek, 10 października 2014

Epilog


   7 lat później.
   Obudziło ją łaskotanie w okolicach łopatek i próbowała odgonić natręta, który nie dawał jej spokoju. Nastał ranek, a z nim piękne i lśniące promienie słoneczne, które jak na złość postanowiły przebić się przez zasłony. Dziewczyna jęknęła i próbowała jeszcze na chwilę zasnąć, ale natręt nie miał zamiaru dać jej spokoju. Po pewnym czasie Bianka zrozumiała, że to nie były łaskotki, a delikatne pocałunku na skórze. Uśmiechnęła się i otworzyła oczy. Ich sypialnia nie różniła się niczym. Czerwone ściany, czarne meble i ich wielkie i wygodne łóżko. Rudowłosa odwróciła się i spojrzała w świecące oczy Alexa. Chłopak, a dokładniej mężczyzna pogłaskał ją po policzku i złożył na jej ustach delikatny pocałunek. 
   - Uwielbiam się tak budzić - mruknęła Bianka.
   - A ja uwielbiam całować cię z samego rana - odpowiedział Alex. 
   Zaczął ją gwałtownie całować, lecz nie potrwało to długo, ponieważ cichy tupot stóp rozniósł się po sypialni. Małe ciałko rzuciło się na szyję swojego taty i zapiszczało głośno.
   - Tatusiu, nie rób krzywdy mamusi! 
   Dwójka rodziców roześmiała się i odsunęła od siebie, wpuszczając na środek malutkiego synka.
   Główkę rudych włosów odziedziczył po matce, a błękitne oczy po ojcu. Chłopczyk usadowił się i otworzył dłoń, w której trzymał zielony klocek. Mały Leo uwielbiał bawić się klockami z samego rana. Naburmuszył się i fuknął :
   - Ten klocek do niczego nie pasuję!
   Bianka i Alex spojrzeli na siebie i w tym samym czasie posłali sobie uśmiechy. 
   Alex wziął Leo na ręce i wstał z łóżka. 
   - No to trzeba coś zrobić, co nie żono?
   Mężczyzna nie mógł się powstrzymać od nazywania Bianki swoją żoną. Minęło 6 lat odkąd wzięli ślub i nigdy mu się to nie nudziło. 
   - No dalej, stajemy z łóżka. Nie ma wylegiwania kiedy syn ma poważny problem. 
   Leo zachichotał i zawołał:
   - Tak mamusi, choć mi pomóc!
   Bianka uśmiechnęła się na widok tych pięknych dołeczków zdobiących twarz syna. Ziewnęła.
   - Już za chwileczkę. Idźcie ja zaraz do was dołączę. 
   Ojciec i syn wyszli z sypialni zostawiając Biankę samą. Co prawda kobieta nie wiedziała, że to wszystko się tak potoczy, ale dziękowała Bogu, że dał jej tak wspaniałą rodzinę.


   Życie jak życie toczyło się dalej. Chociaż trochę to potrwało zanim Bianka wróciła do siebie i odbudowała związek ze swoim partnerem. Ale tak naprawdę, wszystko dobrze się skończyło. 


Witam. Tak więc to już koniec Przetrwania :( Dokładnie 15 listopada 2013 roku założyłam tego bloga. Cieszę się, że tylu ludzi mnie doceniło i było ze mną przez ten czas. Te opowiadanie dedykuję wam wszystkim! Pozdrawiam i do zobaczenia na moich innych blogach. Paaa :*

niedziela, 5 października 2014

24. Część II

   Wieczór był chłodny i wietrzny. Bianka omijając drzewa, przeklinała się za to, że nie wzięła ze sobą czapki lub szalika. Westchnięcie ulgi wyrwało się jej z ust, kiedy zauważyła, że powili zbliża się do wyznaczonego miejsca. Nie miała zielonego pojęcia o co może chodzić Alexowi, ale jeżeli chciał z nią porozmawiać, to jako jego partnerka, powinna go posłuchać. Wdrapała się na wzgórze, gdzie została zbudowana tama i uklękła na mokrej trawie, by odzyskać oddech. Nie wyczuła w pobliżu Alexa, przez co była pewna, że przyszła za szybko. 
   Gdzie jesteś?
Żadnej odpowiedzi. Cisza.
   Gdzie jesteś?!
Nic.
   Bianka westchnęła sfrustrowana. Nie chciała na niego czekać w takim zimnie. Dlaczego chciał się spotkać z nią tu, a nie gdzieś indziej, gdzieś gdzie było cieplej. Niespodziewanie zauważyła kontem oka, szybki ruch za drzewami. Wstała i rozglądnęła się.
   - Alex! - krzyknęła - To ty?!
   Nie było żadnej odpowiedzi, tak jak poprzednio.
A ruch się nie powtórzył. Nagle cichy szum przeciął powietrze, a ramię Bianki zaczęło palić bólem. 
   Krzyknęła i padła na trawę. Spojrzała na lewe ramię, kurtka była przedziurawiona, a z rany ciekła czerwona krew. Syknęła kiedy ból narastał. Wtem usłyszała kroki i po chwili mogła zobaczyć wysokie obcasy tuż obok jej głowy. Znała je aż za dobrze. Rebbeca.
   - No, no - zaśmiała się blondynka - Nigdy nie myślałam, że padniesz u moich stóp.
   - Nie pochlebiaj sobie - warknęła Bianka podnosząc wzrok na Becce. Dziewczyna w blasku księżyca uśmiechała się do niej jędzowato, ubrana w czarny płaszcz. 
   Mocny policzek na nowo powalił rudowłosą na ziemię. 
   - Grzeczniej - mruknęła Rebbeca.
   - Zostaw ją. - powiedział szorstki głos - Ja chciałbym mieć przyjemność ją zabić. 
   Cichy śmiech i Becca odsunęła się. 
   Za nią stał postawny mężczyzna, powoli siwiejący i uśmiechał się na widok krwawiącej Bianki.
   Ukucnął przed nią i pociągnął jej twarz w górę, tak by na niego spojrzała.
   - Miło cię wreszcie poznać, sam na sam.
   Jego oczy były tak bardzo podobne do jej. Ten sam kolor, ten sam kształt.
   - Kim jesteś? - wymsknęło jej się.
   Mężczyzna zaśmiał się i odsunął się od niej.
   - Nie poznajesz mnie? - spytał niewinnie - A tak, nie poznajesz mnie. Jestem twoim ojcem, Bianko.
   Szok na te słowa był namacalny. Dziewczyna o mało nie udusiła się z powodu wstrzymującego oddechu. Satysfakcja na twarzy mężczyzny kiedy zobaczył jej minę, była najgorsza.
   - Długo czekałem na tą chwilę. Zawsze byłaś z kimś. 
   - A-ale ja się tu miałam spotkać z Alexem i ...
   Śmiech Rebbeci przerwał jej wypowiedz. 
   - Czy wiesz jak łatwo ukraść czyjąś komórkę ?
   Było jasne, że to właśnie Becca przyprowadziła ją wprost w pułapkę. 
Bianka znalazła w sobie siłę i powoli usiadła, dalej trzymając się za ramię. Spojrzała wrogo na swojego ojca.
   - Czego ode mnie chcecie?
   Uśmiech rozkwitł na jego twarzy.
   - Och, niczego nie potrzebujemy. Przyszliśmy cię tylko unicestwić.
   Mrożąca krew w żyłach wypowiedź, wstrząsnęła ciałem Bianki. 
   - Nie uda wam się. Oni mnie znajdą - wyznała, chociaż nie była tego taka pewna.
   Uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył na twarzy mężczyzny. 
   - Nikt cię nie usłyszy. Sprawiłem, że cały teren tamy wodnej został odcięty od twoich zdolności.       Nawet nie dasz rady skontaktować się ze swoim partnerem.
  Nagle za nią pojawił się Christopher i zacisnął swoje dłonie na jej ranie. Tępy ból wypełnił ją całą i pozwolił by na chwilę straciła przytomność. 
   Jej ojciec dalej stał nad nią z uśmiechem na ustach.
   - Wiesz co? - spytał - Uwielbiam patrzeć na twoje cierpienie. 
  Obrzydziło ją. 
   Mężczyzna wstał z klęczek i osobie ręce. Skinął na Rebbecę, która stała obok, a potem odwrócił się do Christophera. 
   - Czas skończyć to wszytko.
Christopher uniósł Biankę za ramiona i przeniósł na koniec wzgórza, gdzie zaczynała się tama, a na dole wola płynęła w zawrotnym tempie. Bianka przełknęła ślinę i spojrzała na twarz blondyna.
   - Dlaczego to robisz? - spytała.
   - Nie twój interes - warknął i szarpnął nią, powodując, że rana na nowo się otworzyła. Cichy jęk Bianki przeciął powietrze. - Po co mam ci mówić jak niedługo i tak umrzesz?
   Dziewczyna przymknęła oczy i czekała na śmierć, lecz głośne warknięcie spowodowało, że musiała otworzyć oczy i spojrzeć na brązowego wilka, stojącego nieopodal niej i Christophera. Obnażał wściekły kły i warczał. Christopher uśmiechnął się i popchnął Biankę do przodu. Dziewczyna krzyknęła i uderzyła o skałę wystającą ze wzgórza. Przynajmniej nie wpadła do wody. Warczenie na wzgórzu narastało, a Biankę ogarnęła ciemność. 


~~*~~


   Obudziła się chyba nad ranem, ponieważ na to wskazywały promienie słoneczne wchodzące przez okno wprost na jej ciało. Dziewczyna przetarła oczy i powoli podniosła się do pozycji siedzącej. Jej ramię zostało zabandażowane, a na czole wyczuła kilka szwów. Chwiejnie stanęła na nogi i zeszła po schodach wprost do salonu gdzie siedzieli wszyscy White'owie. Nawet cała sfora pomieściła się na podłodze. Alex gwałtownie wstał z kanapy i ruszył do partnerki, by przyciągnąć ją w mocnym uścisku. 
   - Cieszę się, że wreszcie się obudziłaś - mruknął w jej włosy.
   - Co się stało? - spytała odsuwając się od niego delikatnie. 
   Wszyscy jak najszybciej wyszli, zostawiając sam na sam Alexa i Biankę. 
   Chłopak westchnął i poprowadził rudowłosą do kanapy. 
   - Paulus, twój ojciec o mało co cię nie zabił. Ale nie martw się, nie żyję. Przybiegliśmy trochę za późno i zostałaś ranna. Rebbeca uciekła a Christopher stanie przed Radą. 
   Bianka położyła swoją dłoń na drgających ustach chłopaka. Posłała w jego stronę uspakajający uśmiech. 
   - Jakim cudem mnie znaleźliście? Paulus mówił, że sprawił, że mnie nie usłyszycie.
   - Jego moc była za słaba, żebyśmy się nie zorientowali co się dzieje. Boże... Tak bardzo się o ciebie bałem. A-a kiedy zobaczyłem, że leżysz nieprzytomna ...
   - Ciii...- Bianka przyciągnęła go do piersi i mocno przytuliła - Już wszytko dobrze. Już nic nam nie grozi. 



Od Autorki: Siemka. Tak dawno mnie tu nie było. Jakoś wykrzesałam rozdział i muszę wam powiedzieć, że to już koniec opowiadania. W przyszłym tygodniu pojawi się krótki epilog i Bye Bye :( Minął już prawie rok od rozpoczęcia i teraz się to wszystko kończy... Więc komentujcie ! 





















czwartek, 14 sierpnia 2014

23. Część II

   Kilka dni potem.
   Ranek.

    Bianka czuła się dziwnie. Dokładnie nie wiedziała dlaczego, skoro leżąc sama na łóżku w swoim drewnianym domku, bez nikogo, nie miała powodów do tego uczucia. Lecz dziwne mrowienie w palcach u nóg i rąk, nie dawały jej spokoju. Jakby coś chciało wydostać się na powierzchnie, za wszelką cenę. Wstała odgarniając włosy z twarzy i podreptała do kuchni, gdzie miała zamiar przygotować sobie coś do jedzenia.
   Straszne burczenie dochodzące z jej brzucha rozśmieszało ją jak nigdy. Kiedy zajęta była nakładaniem na bułkę masła, drzwi wejściowe otworzyły się, a chwilę później do kuchni wszedł Alex. Przystanął
wmurowany, w ogóle nie spodziewając się zobaczyć Bianki na nogach o tak wczesnej godzinie. Przecież od kilku dni prawie w ogóle nie wstawała z łóżka. Niepewnym krokiem podszedł do stołu i położył na nim dwa worki z zakupami, które zrobił zanim przyszedł. 
   Zafascynowany nie odrywając od niej wzroku, podszedł do szafki, wyciągając swój kubek, z którego ciągle pił. Nalał do naczynia wody mineralnej - dalej nie odwracając wzroku z Bianki. Trwali tak w ciszy, dopóki rudowłosa nie odwróciła się, wkładając do ust kawałka bułki. I do tego uśmiechnęła się do Alexa. Zdziwiony otworzył szerzej oczy. 
   Nie wiedział, co takiego się stało z jego partnerką przez tę noc, ale najbardziej mu się to podobało. Powoli podszedł do dziewczyny, z zamiarem złożenia na jej - umorusanych masłem - ustach delikatnego pocałunku, lecz Bianka jakby czytając w jego myślach podeszła do niego żwawym krokiem i mocno go pocałowała. Nie trwało to długo, ale po miesiącu bez żadnych czułości, Alex bardzo się ucieszył. Podniósł ją do góry i mocno przytulił, nie odrywając od niej ust. Niestety brak tlenu zdziałał swoje. Oboje ciężko oddychali, ale w ogóle im to nie przeszkadzało. 
   - Co ci się stało? - wydyszał Alex - Porwali cię kosmici i zrobili pranie mózgu?
   Bianka roześmiała się, a potem czule pogłaskała go po policzku. 
   - Wydaje mi się, że przejrzałam na oczy.
   Alex odstawił dziewczynę na ziemię i odsunął się trochę robiąc jej miejsce. 
   Rudowłosa spojrzała na kubek, który wcześniej wyjął jej partner. 
   - Widzę, że już czujesz się jak u siebie - powiedziała rozbawiona. 
   - A jakżeby inaczej. 
   Bianka westchnąwszy, pochwyciła kubek i upiła łyk wody. Alex widząc to zmarszczył brwi. 
   - Jakieś wieści co do twojego ojca? - spytał.
   - Nie - odpowiedziała krótko. 
   - To więc co się dzieję? Przez kilka dni nie ruszyłaś się z miejsca, już zaczynałem się porządnie martwić. 
   - Nie wiem. To takie dziwne uczucie w środku. 
   - Dziwne uczucie w środku? - zdziwił się Alex - O czym ty mówisz?
   Bianka kolejny raz westchnęła i usiadł na pobliskim krześle. 
   - Sama nie umiem tego wyjaśnić. To tak jakby we mnie coś chciało się wydostać. Chyba przez to mam takie wahanie nastrojów. 
   - Ja stawiłbym na coś innego - mruknął pod nosem. 
   Bianka zdzieliła go po ramieniu, karcącym wzrokiem obserwując jego szeroki uśmiech. 
   - To nie jest śmieszne. 
   - Ok, ok. 
   - Myślisz, że to może być wywołane przez tą całą siłę?
   - Chyba tak. Przecież ostatnio też ci się takie coś zdarzyło. Tylko to było jakby bomba, która wybuchła niespodziewanie. 
   Dziewczyna przytaknęła, wracając wspomnieniami do tamtego wydarzenia. Bardzo dobrze pamiętają przerażenie na twarzy Alexa, kiedy się na niego wściekła. 
   - Trzeba się z tym zwrócić do Clarissy. 



   Tego samego dnia przed południem, w domu rodzinnym White'ów pojawiła się Bianka. Nie zdziwiło to ani trochę Clarisse, która ze spokojną miną siedziała na kanapie w salonie i oglądała wiadomości.
   - Witaj Bianko - uśmiechnęła się do dziewczyny.
   - Dzień Dobry Clarisso, jak się masz?
   - Ach, bardzo dobrze. Alex poinformował mnie, że przyjdziesz...
   Papla - pomyślała Bianka
   - ... i dlatego upiekłam ciasto. Mam nadzieję, że lubisz napoleonki. 
   No dobrze, może za szybko osądziła Alexa, ale hallo! Słynny napoleonek Clarissy White to legenda.
   Chwilę potem obie wcinały kawałek po kawałku, krusząc nad talerzem. 
   Clarissa przetarła dłonią usta i wbiła ciekawski wzrok w rudowłosą. 
   - O co chciałaś mnie tak bardzo zapytać?
   Bianka połknęła kęs i dopiero potem się odezwała:
   - Jakie są objawi narastającej mocy?
   Kobieta przez chwilę nie odpowiadała, myślała.
   - Myślę że są nimi : mrowienie w ciele, mdłości i zaburzenia równowagi. 
   Co do pierwszego trafiła. Pozostałych objawów jeszcze nie doświadczyła. 
   Bianka pokiwała głową. 
   Tylko to chciała wiedzieć. 
   Rudowłosa została jeszcze do obiadu, po czym dziękując za pomoc, wyszła.



   Wchodząc do pokoju miała niespokojne wrażenie, że ktoś się na nią patrzy, ale było to strasznie absurdalne pomijając fakt, że była w s w o i m domu sama. 
Zdjęła z siebie wszystkie ubrania, wzięła czysty ręcznik i poszła do łazienki. W cichym jękiem przyjemności, zanurzyła się w gorącej wodzie, która sprawiła, że odżyło jej ciało. Namydliła swoje ciało, nałożyła na włosy szampon i zanurzyła się całkowicie. Niestety jej relaks nie trwał długo, ponieważ z jej pokoju dobiegł głośny dzwonek, sygnalizujący, że ktoś do niej napisał. 
   Ociężale wyszła z wanny, owinęła się ręcznikiem i wyszła z łazienki. Zimne powietrze z jej pokoju, otuliło jej jeszcze mokrą skórę, powodując gęsią skórkę. Bianka podeszła do stolika gdzie wibrował telefon i wzięła go do ręki. Odblokowała ekran, jednym płynnym ruchem i zauważyła małą żółtą kopertę.
Nacisnęła na nią, a na całym ekranie pojawiła się wiadomość. 
   "Muszę ci coś powiedzieć. Spotkajmy się jak najszybciej koło tamy wodnej. Czekam. - Alex"
   Dziewczyna zmarszczyła brwi, ale nic nie powiedziała. Szybko wytarła się i nałożyła ubrania. Wzięła jeszcze klucz i wyszła, kierując się w stronę dobrze jej znanej tamy.



Od Autorki:Cześć i czołem. Naprawdę dawnooo mnie tu nie było. Przepraszam was jak najmocniej. Ostatnio jakoś nie miałam weny i tak jakoś się porobiło. Ale dzisiaj jakoś mnie naszło, więc jest rozdział. Podziękujcie "Intruzowi" Stephenie Meyer. Książka tak samo jak film jest wspaniała i zachęcam do czytania. Pozdrawiam :*

poniedziałek, 30 czerwca 2014

22. Część II

   Następny dzień.
   Popołudnie.
   Ren i Erik White weszli do swojego rodzinnego domu, nie zaszczycając spojrzeniem swojego ojca. Ominęli go jakby go nie dostrzegli. Matthew trzymając drzwi szeroko otwarte, zaprosił gestem dłoni by dwie kobiety weszły do środka. Amy i Caroline. Kiwając uprzejmie głowami postawiły krok w głąb domu. Chwilę potem zaczęły się snuć za braćmi jak cienie. Wszyscy spotkali się w salonie, gdzie Clarissa przyniosła herbatę i ciasteczka. Nikt się nie odzywał dopóki każde z nich nie usiadło. Matthew przesunął po stole białą kartkę z imieniem Bianki.
   Przełykając ślinę wzięła ją do ręki i powoli otworzyła. Ukazały jej się pochyłe zdania, napisane starannym pismem. 
   Spojrzała na Matthewa pytająco.
   - Nikt z nas tego nie czytał.
   To jej wystarczyło. 
   Drżącym głosem zaczęła czytać na głos to co głosił list. Nie miała żadnych tajemnic przed Alexem, a co bardziej przed jego rodziną:
   " Droga Bianko.
   Pewnie mnie nie znasz, ale wiedz, że ja znam ciebie. Obserwowałem cię odkąd zniknęłaś mi z oczu. Może cię to przeraża, ale to prawda. Na każdym kroku ktoś cię obserwował. Musiałem cię mieć pod kontrolą. Niestety, kiedy zabrali cię do domu dziecka, już nie było tak łatwo. Ale ułatwiłaś mi to ty i Matthew. 
   Ten staruch dobrze mnie zna i pewnie domyśla kim jestem. Wracając. Kiedy przyjechałaś to Gerahomy, wszystko stało się łatwiejsze. Stałaś się dobrym celem. Miałem dużo okazji by cię zabić. Bo o to właśnie zawsze chodziło. Nie to, że byłem zazdrosny o to jak dużo uwagi poświęcała ci Estera, chociaż byłem, bo wiedz, że kochałem ją nad życie, była jedyną kobietą, która się dla mnie liczyła. 
   Ale był ważniejszy powód do zabójstwa ciebie. Nigdy nie chciałem mieć dziecka. Pokrzyżowałaś mi plany, Bianko. Nawet zatrudniłem twoją przyjaciółkę, ale nie spisała się za dobrze. Ale bądź pewna, że w najbliższym czasie ty i wszyscy ci najbliżsi będą cierpieć, a to tylko przez ciebie. Niedługo się spotkamy.
   Twój ojciec."
   Bianka długo jeszcze wpatrywała się w kartkę. Drżały nie tylko jej ręce, a całe ciało. 
   "Niedługo się spotkamy" - brzmiało to jak zwiastun śmierci i pewnie tak było. 
   Dziewczyna zgięła kartkę na pół i schowała pośpiesznie do kieszeni spodni. Nie miała odwagi spojrzeń do góry i spotkać się ze wzrokiem Matthewa ani Clarissy. 
   W głowię się jej nie mieściło, że własny ojciec chce ją zabić i to z jakiego powodu ?!
   Ma zamiar ją zabić dlatego, że żona nie zwracała na niego uwagi. To dopiero powód !
   Odchrząknęła i wzięła łyk herbaty, a gorąca ciecz rozlała się jej po gardle. Poczuła lekkie szturchnięcie i odwróciła się do Amy, która patrzyła się na nią troskliwym wzrokiem. 
   - Wszystko w porządku? - spytała przyjaciółka.
   - Taa, wszystko jest w porządku - odpowiedziała Bianka ostrym głosem, a po plecach Amelie przeszedł dreszcz - Oprócz tego, że mój ojciec psychol, chce mnie zabić. I ten list ani trochę nie wygląda jak ostrzeżenie. Jego zamiary są pewne !
   Nikt jeszcze nie widział Bianki tak rozgniewanej. Być może wydawała się z pozoru sierotką Marysią*, ale w środku była najprawdziwszym wulkanem, który właśnie wybuchł.
   - Nic  nie jest w porządku - krzyknęła ponownie rudowłosa.
   Alex nie mogąc już słuchać jej krzyków, przyciągnął ją do siebie w mocnym uścisku. Chwilę potem słychać było szloch Bianki. Wszyscy wiedzieli, że boi się tego co nadejdzie. 

~~*~~

   Ten sam dzień i ten sam czas.
   Gdzieś na obrzeżach Gerahomy.
   Blondyn wszedł do obskurnego klubu, gdzie miał się spotkać ze swoim szefem. W powietrzu unosił się smród alkoholu i potu. Mimo, że było południe, impreza na której był trwała w najlepsze. Zaczął rozglądać się za powodem dla którego tu przyszedł. Znalazł go nad wyraz szybko, lecz dostanie się do niego był trudne. Dwójka wielkich mężczyzn zastąpiła mu drogę, posyłając mu ostre spojrzenia. 
   Chłopak warknął, ukazując białe kły. Zirytowani ochroniarze, spojrzeli na szefa. On kiwnął głową dając znak by wpuścili blondyna. Przechodząc koło ochroniarzy, chłopak szturchnął jednego w ramię. 
   Chwilę potem siedział na skórzanej kanapie koło dobrze zbudowanego mężczyzny. 
   - Mam nadzieję, że wypełniłeś zadanie tak jak cię prosiłem. - odezwał się gruby głos.
   Chłopak kiwnął głową. 
   - Dobrze. W nagrodę puszczę się wolno, Christopherze. 
   Koło nich zabrzmiał melodyjny śmiech. Na ustach Christophera pojawił się grymas i odwrócił się do dziewczyny.
   - To co on dostał jest niczym w porównaniu do tego co zrobię ja. -odezwała się blondynka. 
   Christopher obrzucił karcącym wzrokiem jest długie nogi i wyeksponowany biust. Mężczyzna siedzący koło nich nachylił się do przodu. Kruczoczarne włosy okalały jego owalną twarz,a zielone oczy wpatrywały się z wyraźną irytacją w dziewczynę. 
   - Jeżeli znów nie wywiążesz się z powierzonego ci zadania, będę zmuszony cię zabić. - groza w jego głosie przyprawiła ją o gęsią skórkę - Masz ostatnią szansę, Rebbeco. 

* Nie chciałam nikogo urazić z tą "sierotką Marysią" :)


Od Autorki:Hej :) No i jest następny rozdział, trochę krótki ale jest. Kochani, zbliżamy się do końca opowiadania, tak więc zapraszam do komentowania,czytania i oceniania moich innych opowiadań. Taki niusss : W wakacje zabieram się za pisanie następnego opowiadania fantasy/romance. Tym razem ze smokami XDPozdrawiam :*

czwartek, 5 czerwca 2014

21. Część II

Godzinę póżniej do domu Alexa przyjechał Matthew. Gniew był widoczny na jego twarzy. Bianka dalej wtulała się w ciało Alexa, jakby był jej podporą, jej jedyną deską ratunku, jej ucieczką od rzeczywistości. Clarissa szybko podeszła do męża i wyciągnęła go z kuchni.
Za nimi było słychać podniesione głosy i to jak kobieta stara się wytłumaczyć całą sytuację. Ruda spojrzała na Alexa i uśmiechnęła się ciepło, chcą rozweselić jego chmurną twarz.
Nic. Dalej wpatrywał się w miejsce gdzie zniknęli jego rodzice. 
-Ej - Bianka szturchnęła go lekko, a dopiero wtedy przeniósł na nią wzrok. - Co się stało?
Chłopak pokręcił głową.
-Nic, absolutnie nic. Oprócz tego że mój dawny przyjaciel, wszedł sobie tak normalnie do mojego domu. - warknął.
Dziewczyna była zaskoczona jego zmianą. Widziała jak ze złości pociemniały mu oczy, a jego mięśnie napięły się pod czarną koszulką.
Odsunęła się od niego na bezpieczną odległość spotykając jego wzrok.  Splotła ręce na piersi i podeszła do okna, oglądając to co było na zewnątrz. Nie minęło dziesięć sekund ,a na jej biodrach pojawiły się duże męskie dłonie. Nie odwróciła jednak wzroku.
To prawda, Christopher włamał się do jego domu, ale nie powinien wyładowywać swojej złości na niej. Oboje to doskonale widzieli. 
Ciepły oddech otulił jej szuję ,a silne ramiona przyciągnęły ciało Bianki do Alexa. Zamruczał jej do ucha, wiedząc jak bardzo to lubi.
- Przepraszam, ja po prostu... - westchnął - Ja po prostu już nie daję sobie rady z całym tym chaosem. No wiesz, wataha, rodzina i Christopher ...
-I ja - wtrąciła Bianka odwracając się twarzą do chłopaka - Przyznaj to. Jestem na ciebie ciężarem. 
Oczy Alexa podwoiły swój rozmiar. Zaczął plątać się w swoich słowach.
- Co? Nie... Ja nie ... Nic takiego nie powiedziałem.
-Oczywiście ,że nie. Ale na pewno tak myślisz.
White otwierał już usta, kiedy do kuchni wszedł Matthew. Nie trzeba dopowiadać ,że jego złość widać było z kilometra. 
-Kto go do cholery jasnej tu wpuścił?! -krzyknął.
-Nikt go nie wpuścił, sam sobie wszedł, jeszcze nie wiem jak, ale się dowiem. - odpowiedział spokojnie Alex ,wiedząc że tylko spokojem ujarzmi swojego ojca. 
- To się najlepiej dowiedz. I to jak najszybciej, bo nie mam najmniejszego zamiaru denerwować się za każdym razem, kiedy ten smarkacz wejdzie ci w paradę.

~~*~~

Kilka minut póżniej Matthew wyszedł razem z Clarissą ,która jak cień ciągnęła się za nim. Obserwowała to Bianka wyglądając za okno, a w jej oczach pojawiły się łzy. Pomyślała, że nie chciałaby być jak Clarissa - nie chciała być tylko dodatkiem lub pocieszeniem. No bo jaki to by miało sens. Jej zdaniem związek bez miłości nie był związkiem. 
Głowa Alexa wysunęła się z kuchni ,a oschły głos dotarł do uszu dziewczyny.
-Chodź, zrobiłem śniadanie.
Bianka z ociąganiem ruszyła do kuchni. 
Napięcie między nimi było wręcz namacalne, jednak nikt nie chciał tego przerwać.
Bianka była na to za dumna, a Alex...
Kiedy weszła do pomieszczenia, zapachy uderzyły w nią ze zdwojoną siłą i przyprawiły o zawrót głowy. Usiadła na krześle naprzeciwko Alexa. Wzięła do ręki widelec i zaczęła kroić kotleta, by po chwili włożyć go do ust. Nikt się nie odzywał, a jedynie słychać było odgłosy uderzeń sztućców o talerze. Kilka razy chłopak spoglądał zza gęstych rzęs na swoją partnerkę, niestety ona była zbyt zajęta jedzeniem, by to zauważyć.
Po zjedzeniu odniosła jak najszybciej talerz i już miała wychodzić, kiedy zatrzymał ją cichy głos Alexa.
-Bianko... - być może i był przepełniony smutkiem, ale nic nie mogło się z tym równać ,kiedy te same uczucia ,tym razem mocniejsze pojawiły się w sercu Bianki.
Dziewczyna zacisnęła usta w prostą linie i odwróciła się. Obrzuciła Alexa zmęczonym wzrokiem i zwiesiła ramiona. Było to dla niej tak samo trudne jak dla niego.
- Nie mam siły by się z tobą kłócić. Ja ci już powiedziałam co miałam do powiedzenia. - westchnęła, patrząc wszędzie tylko nie na partnera - Powinieneś to przemyśleć, w spokoju.
- Nie wyjaśniliśmy sobie nic. Powiedziałaś tylko coś co nie jest prawdą. - warknął brunet.
Dziewczyna prychnęła pod nosem. 
- "Coś co nie jest prawdą"? Masz mnie za idiotkę?! - krzyknęła. Wiedziała, że mężczyzna nigdy nie zrozumie kobiety. - A to jak wymieniałeś ślinę z Rebeccą, też nazwiesz nieprawdą? 
Alex nie spuszczał wzroku z Bianki. Miał chyba nadzieję,że zapomniała o tym incydencie w blondynką w jego domu. 
- Tak, to też jest kłamstwo. Wszystko zdarzyło się kiedy weszłaś do domu. Rebecca to usłyszała i mnie pocałowała. ONA nie JA !
- I myślisz ,że w to uwierzę? Alex ona cię kocha i ty ją na pewno tez. Nie wiem dlaczego myślałam, że mogłabym być dla ciebie tak samo dobra jak ona. - przy każdym słowie głos Bianki załamywał się by zamienić się w szloch.
Alex widząc to podszedł powoli i ostrożnie do partnerki , ujął jej twarz, podnosząc by spojrzała w jego oczy. Potem powiedział dobitnie :
- Nikt nie jest ważniejszy od ciebie. Zawsze i do końca mojego życia będę cię kochał - złapał jej dłoń i położył na klatce piersiowej ,gdzie biło jego serce. - Będę cię kochał, dopóki ono będzie bić. 
Kąciki ust Bianki podniosły się w nikłym uśmiechu, a jej ręce objęły szyję bruneta i przyciągnęły jego głowę do siebie, by złożyć delikatny pocałunek na jego wargach. 
Czuła na ustach uśmiech Alexa, który przyciągnął ją bliżej siebie. Jeżeli bliżej się dało. 
Tych słów właśnie potrzebowała. Potrzebowała dowodu na jego miłość.

Od Autorki: 
Boże... Ile mnie tu nie było? Z miesiąc? Dwa? 
Bardzo ,ależ to bardzo was przepraszam po prostu nauka mnie przyćmiła i nie miałam czasu by napisać rozdział. Mam nadzieję że się wam podobał, bo mi nie za bardzo. Moim zdaniem zachowanie Bianki jest... dziwne. Kobieto zdecyduj się wreszcie czy chcesz go mieć czy nie. Liczę na DUŻO KOMENTARZY !!!! 
Pozdrawiam i całuję :*

sobota, 10 maja 2014

NOWY BLOG

Cześć pojawił się nowy blog (ZNOWU)


Zapraszam wszystkich moich czytelników i mam nadzieję, że się spodoba :)

piątek, 25 kwietnia 2014

20. (Część II)

Rudowłosa nie mogła w to uwierzyć.
Co Christoper miałby robić w domu Alexa?
I dlaczego tak to zdenerwowało Alexa?
Nie miała nawet czasu by o to zapytać, ponieważ uprzedziła ją Clarissa:
-Co się tutaj do cholery dzieję?!
Alex odsunął się gwałtownie od Christophera jakby krzyk jego matki miał być czym przerażającym. Zaniepokojony spojrzał w kierunku Bianki.
Widział w jej oczach coś na wzór strachu. Ale nie wiedział czy ten strach związany jest z nim czy z Christopherem. Bianka też tego nie wiedziała ,bala się o obydwóch. Bała się tego ,że Alex może zrobić coś złego ,a potem będzie się z tego powodu obwiniał ; a także bała się o Christophera.
Może i go nie znała, ale nie chciałaby żeby jakaś krzywda wydarzyła się na jej oczach. 
Blondyn jakby nigdy nic ,skłonił się teatralnie i pocałował dłoń Clarissy. Kobieta jednak potem szybko ją wyrwała wycierając ją w spodnie. 
Następnie wzrok Christophera powędrował do Bianki. Cyniczny uśmiech wyrósł na jego twarzy.
-Miło cię znowu widzieć Bianko. Mam nadzieję że się już pozbierałaś po tym co zrobił ci ten nieudacznik - powiedział ,specjalnie patrząc kątem oka na młodego White.
Brunet otwierał już usta, kiedy przerwała mu Bianka.
- Nie nazywaj go tak. Nie masz takiego prawa by oczerniać go. -warknęła w stronę blondyna.
Alex zdając sobie sprawę ,że być może jego partnerka mu wybaczyła - uśmiechnął się i to w taki sposób od którego miękły dziewczynom kolana.
Po kuchni rozniósł się głośny śmiech Christophera. Trzymał się za brzuch, jakby to co powiedziała mu Bianka ,było jakimś zabawnym żartem. Nie było.
Rudowłosa uniosła kolano, uderzając w jego kroczę. Chłopak upadł na podłogę zwijając się z bólu.
Clarissa ,która do tej pory obserwowała wszystko z boku ,podeszła do blondyna i pociągnęła do za włosy, by uniósł głowę i spojrzał na nią. Dobrze go znała. Od samego początku wiedziała że będą z nim problemy.
-Po co tu przyszedłeś? -spytała spokojnie. 
W tym czasie Alex przemierzył kuchnię i owinął ramionami ciało Bianki. Dziewczyna przez chwilę się zawahała, co wyczuł brunet ,ale i tak wtuliła się w ciepła ciało jej partnera.
- Mam wieści do Bianki.- głos Christophera zabrzmiał na nowo.
Dziewczyna spojrzała na niego ,marszcząc brwi.
-Czego chcesz? - wysyczała. 
Miała go już dość. Chętnie wyrzuciłaby chłopaka za drzwi. Prosto na twarz.
-Twój ojciec chciałby się w tobą spotkać .- odchrząknął - Na osobności.
Uścisk ramion Alexa wzmocnił się ,a z jego ust wyrwał się groźny warkot , który sprawił że nawet po plecach Bianki przeszły ciarki.
-Nigdzie nie pójdzie! -krzyknął - Przekaż to jemu. Bianka nie spotka się z nim. 
Blondyn uśmiechnął się jakby usatysfakcjonowany tą odpowiedzią.
-Nie ma sprawy.- powiedział ,po czym wstał z podłogi ,otrzepując spodnie. - Ale to nie wyjdzie wam na dobre.
I wyszedł ,zostawiając osłupiałą trójkę w środku kuchni.