Dwie przyjaciółki wracały z zakupów ,obładowane różnymi
kolorowymi torbami z ubraniami. Bianka mogła sobie pozwolić na takie coś
,ponieważ dostała swoją pierwszą
wypłatę. Kiedy dowiedziała się o tym Amelie, wyciągnęła McConnary z jej domu
,ciągnąc do najlepszego sklepu w mieście. Rudowłosa ponad dwie godziny była
ciągana w tą i z powrotem ,oglądając ubrania wybierane przez Wood. Zmęczone
dotarły do domu Bianki ,wpadając z hukiem do środka .Amy od razu rzuciła się n
kanapę ,tuląc do siebie puchatą poduszkę. Wystraszona podskoczyła w momencie
kiedy poczuła że po jej nodze wędruje szary kotek.
Różowowłosa dziewczyna
przyglądała się zwierzęciu ,który ocierał się o nogi dziewczyny ,domagając się uwagi z jej strony
.W salonie pojawiła się Bianka niosąc w dłoniach kubki z parującą herbatą
.Podała jeden przyjaciółce ,biorąc na ręce Mruczusia.
-Chyba nie pochwaliłaś mi się nowym współlokatorem – rzuciła
Amy ,unosząc brwi do góry.
Bianka roześmiała się z poważnej miny przyjaciółki ,która po
krótkim czasie do niej dołączyła.
-Przepraszam jakoś nie było okazji – uśmiechnęła się słodko
do różowowłosej.
Rozmowa przeciągnęła się do kilku godzin .W pewnym momencie
McConnary zauważyła że jej przyjaciółka od pewnego czasu ,nerwowo bawi się
palcami .Bianka przeniosła wzrok na dziewczynę siedzącą przed nią.
-No mówi co ci leży na sercu.
Zdezorientowana dziewczyna utkwiła swój wzrok na Biance.
-O czym ty mówisz? Wszystko u mnie w porządku – oznajmiła
Ruda nie była taka głupia żeby nie zauważyć że jej jedyna
przyjaciółka się denerwuję. Miała cichą nadzieje że to nie ona jest powodem jej
nerwów .Znała już ją trochę i wiedziała o niej co nieco .
-Oj nie świruj mi tu. – pokazała na nią palcem. – Dobrze
wiem że kiedy się denerwujesz ,bawisz się palcami. O co chodzi?
Amelie przez chwilę myślała czy podzielić się z McConnary
ważną dla niej wieścią.
-No boo … -opuściła głowę zakrywając się różowymi włosami. –
Umówiłam się z Ren ‘em White - dodała na
jednym wdechu .
Bianka patrzyła się na nią z szeroko otwartymi oczami.
„Ren White ? Naprawdę !? „
Dziewczyna przejechała dłonią po swoich rudych włosach.
-T-to fajnie – uśmiechnęła się do przyjaciółki – Bardzo się
cieszę że w końcu twoje próby podrywu nie poszły na marne – roześmiała się
kiedy czerwona na twarzy Amy ,rzuciła w nią poduszką.
~~*~~
Śnieg topniał
,powodując że w lesie zaczęły powstawać liczne kałuże ,które moczyły łapy
białego wilka. Bianka przebiegała kolejne odcinki lasu ,pozwalając by jej
sierść powiewała . W pewnym momencie do je uszu dostały się odgłosy
odblokowanej broni .Zatrzymała się by namierzyć zagrożenie ,ale nie była
wystarczająco szybka ,ponieważ broń wystrzeliła . Srebrna kulka przeszyła
powietrze wbijając się głęboko w skórze
Zmiennokształtnej. Z gardła zwierzęcia wydobyło się wycie spowodowane bólem
jakiego doznała. Ruda osunęła się na ziemię ,pozwalając by mężczyzna ze strzelbą do niej podszedł. Sprawdził jej
puls ,po czym skierował broń w stronę jej głowy . Bianka zamknęła oczy myśląc
że to jej koniec .
Rana w piersi bolała ją tak bardzo że z jej oczu wypłynęły
łzy. Kiedy człowiek miał już naciskać spust ,wskoczył na niego szary wilk powalając
go swoim ciałem .Pojawiło się także dwóch innych wilków ,pomagając odciągnąć
ciało mężczyzny od przestraszonej dziewczyny ,która dalej nie odważyła się
otworzyć oczu. Dopiero kiedy usłyszała głosy niedaleko niej i poczuła rękę na
jej futrze ,otworzyła je z trudem podnosząc się do pozycji siedzącej. Przed nią
klęczał mężczyzna na oko po czterdziestce patrząc na nią zmartwionym wzrokiem .
Bianka odsunęła się od niego ,bojąc się że może ją skrzywdzić. Jej wzrok utkwiony
w nieprzytomnym mężczyźnie ,który próbował ją zabić podniósł się na ciemnowłosą
kobietę i szamoczącego się chłopaka. Przez ciemność ,która panowała w
lesie nie dostrzegła jego twarzy.
-Chce ci tylko pomóc.
Skupiła uwagę na mężczyźnie klęczącego przed nią.
Wyciągnął w jej stronę dłoń.
-Nazywam się Matthew.
Nie doczekał się odpowiedzi .
Bianka odczołgała się od nich przeobrażając się w rudowłosą
dziewczynę.
Z jej oczu dalej ciekły łzy. Próbowała je powstrzymać mrugając
powiekami, ale na nic się zdały jej próby i po chwili rozpłakała się na dobre.
Tak mało brakowało a straciła by swoje życie. Tak mało brakowało…
Zakryła twarz dłońmi
nie chcąc aby nikt nie zobaczył jej słonych łez. Po chwili poczuła
obejmujące ją ramiona ,które z zadziwiająca siłą przyciągnęły ją do siebie .
-Cii… Nie płacz – usłyszała kobiecy głos.
Jedna ręką głaskała ją po włosach do czasu aż dziewczyna do
końca się nie uspokoiła.
Kiedy McConnary przestała szlochać w ramię brunetki
podniosła się stając na nogach i patrząc na trójkę wybawicieli.
-Dziękuję wam .Naprawdę wam dziękuję. Gdyby nie wy…
Znalazła się w ramionach chłopaka. Zszokowana nawet nie
próbowała się wyrwać.
-Tak bardzo bałem się że cię stracę.
Od
Autorki :
Rozdział
specjalnie chciałam dodać dzisiaj ponieważ
dzisiaj moje urodziny. Taaa... Być chora we własne urodziny to nie szczyt moich
marzeń. Ale no cóż zdarza się. Wiem że krótki ,ale starałam się by był jak najdłuższy .Za dwa dni święta..
tak za DWA DNI !!! Z tej okazji życzę moim czytelnikom wszystkiego najlepszego
,spełnienia marzeń i dużo prezentów
pod choinkę. Następny rozdział pojawi się jeszcze przed Sylwestrem ... to znaczy
mam nadzieje... Paaaa :*
Wszystkiego Najlepszego z okazji URODZIN :*
OdpowiedzUsuńBoooskiiii rozdział *.* Tobie również życzę Wesołych Świąt :)
Czekam na kolejny ;)
Agan :*
super rozdział :***
OdpowiedzUsuńZapraszam też do siebie, jest już prolog!
http://you-are-the-life-to-my-soul.blogspot.com/
Obserwuję i liczę na obserwowanie xd