poniedziałek, 30 grudnia 2013

7.

                           

            Od Autorki : 
Starałam się by był jak najdłuższy. Życzę wam wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku. Bardzo się cieszę że ktoś czyta te wypociny :) Zapraszam i liczę na komentarze.

 Był to znajomy głos. Po ciele dziewczyny przeszły przyjemne dreszcze, a do nosa dotarł zapach męskich perfum. Nadal trwała w mocnym uścisku chłopaka. Szybko wyplątała się z jego ramion , zostawiając mu po sobie pustkę. Przypatrywała się Alexowi , zastanawiając się dlaczego on zawsze wygląda tak świetnie ,kiedy ona wyglądam jak strach na wróble. Uśmiechnęła się przejeżdżając wzrokiem po zgromadzonych przed nią .Jeszcze raz podziękowała i chciała już odejść  ;wrócić do domu zaszywając się w ciemnych kątach ale niestety jej plany pokrzyżował głos Matthewa .
-Zaczekaj .Bianko nie powinnaś sama wracać .Alexander chętnie cię odprowadzi – odwrócił się i wraz z towarzyszącą mu kobietą zniknął.
Bianka zdziwiła się skąd mężczyzna może znać jej imię ,ale postanowiła spytać o to potem Alexa. Młody White przyglądał się jej ,jakby była ósmym cudem świata. Bo rzeczywiście była. Dla niego tak. Dużo razy myślał jaka będzie jego wybranka , kiedy był młodszy ale teraz patrząc na Biankę nie mógł sobie wyobrazić piękniejszej  od niej. Złapał jej nadgarstek i pociągnął w stronę jej domu.
                                                                                     ~~*~~
-Chcesz coś do picia ? – spytała rudowłosa idąc do kuchni. Alex w tym czasie podziwiał drewniane wnętrze mieszkania dziewczyny.
- Jeżeli to nie problem to kawę.
Usiadł na kanapie czekając na Biankę ,która sekundę później wróciła z parującą cieczą .Podała ją chłopakowi ,unikając kontaktu wzrokowego ,ponieważ bała się że mogłaby nie przestać się na niego gapić. Odchrząknęła.
-A więc … co robiłeś w lesie?
-Usłyszałem twoje wycie więc jak  najszybciej przybiegłem. Tak się zdarzyło że po drodze napotkałem rodziców .Kiedy trafiliśmy na miejsce zobaczyliśmy jak ten koleś do ciebie celuje.
Mimo że spojrzenie dziewczyny utkwione było w oknie ,wysłuchiwała monologu chłopaka .Kiedy skończył podniosła się z kanapy i bez słowa skierowała się z powrotem do kuchni. Oparła się dwiema rękami o blat zakrywając twarz włosami. Musiała pomyśleć.  Po chwili w pomieszczeniu pojawił się Alex ,który oparł się o framugę i w ciszy przyglądał się Biance. Musiała przyznać że trochę to ją zawstydziło.
„Co? Zawstydziło?!”
Potrząsnęła głową. Przecież nie powinna tak się poczuć. Nie chciała dawać mu jakiejś satysfakcji .Ale nie wiedziała jakim silnym uczuciem on ją darzy i nie wiedziała że tak łatwo się nie odpuści.
W kuchni zabrzmiał jego dźwięczny głos.
-Jak tam twoja rana. Widzę że już się zdążyła zagoić .
Faktycznie .Nie było nawet śladu po ranie spowodowanej przez myśliwski pocisk.
Bianka odwróciła się wlepiając spojrzenie w jego osobę
-Jak widać na załączonym obrazku. – White parsknął śmiechem ,powodując że na ustach dziewczyny zakwitł nieśmiały uśmiech.
-Jakim cudem usłyszałeś mnie z tak dużej odległości ?
-Dlatego że jestem wilkiem i mam bardzo wyczulony słuch – wyjaśnił .
Teraz był ten moment .Wziął głęboki oddech i lekko się uśmiechnął. Nie wiedział czy chce tym przekonać ją czy samego siebie. – I może dlatego że łączy nas mocna więź ,zwana Partnerstwem. – dodał na jednym wdechu.
Ku jego zdziwieniu dziewczyna w ogóle nie wydawała się być choć w najmniejszym stopniu zaskoczona. Westchnęła.
-Wiem o Partnerstwie – patrzyła jak uśmiech Alexa rośnie … - Ale ja nic do ciebie nie czuję. - … by po chwili zgasnąć.
Twarz chłopaka wyrażała jedynie smutek i rozczarowanie .Nie chciała wiedzieć czy jest to spowodowane tym co powiedziała .Nie mogła znieść widoku jego umęczonej twarzy.
„To przeze mnie”
„Oczywiście że przez ciebie .Chłopak się stara a ty mu mówisz takie coś. Powinnaś się wstydzić” – odezwał się wredny głosik umiejscowiony w jej głowie.
„Wiem”
Zakryła drżącymi dłońmi twarz ,mając wyrzuty sumienia że go tak potraktowała .White podszedł do rudowłosej ,odciągając jej ręce z dala od twarzy.
Jej policzki były lekko zaróżowione tak samo jak jej zielone oczy. Potarł kciukiem jej policzki ,powodując kolejny nieśmiały uśmiech. Oboje wpatrywali się w siebie oczekując że ktoś z nich odezwie się jako pierwszy. Złamał się Alex. Splótł jej palce ze swoimi podnosząc je do ust i lekko muskając.
-Rozumiem i szanuję twoją wypowiedź. Wiedź że będę na ciebie czekać tak długo jak będzie to potrzebne – odsunął się od niej i skierował się do wyjścia po drodze ubierając płaszcz i buty. Otworzył drzwi i już Bianka miała wrażenie że sobie pójdzie kiedy to odwrócił się posyłając jej najpiękniejszy ze swoich uśmiechów ,który jak zauważyła nie dosięgnął jego błękitnych oczu.
- No to cześć.
Trzask drzwi sprawił że przestraszona podskoczyła lekko do góry.
Poczuła się dziwnie pusto. Widział jak Alex zareagował na jej słowa. Nie tego się spodziewał.
„A co miałam mu się rzucić w ramiona?”
„Powinnaś”
„Oj zamknij się już”
W tym problem że nie umiała kochać .
                                                                                  ~~*~~
„Ale ja nic do ciebie nie czuję”
Słowa wypowiedziane przez dziewczynę odbijały się echem w głowie Alexa. Przygnębiony wrócił do swojego domu. Zakluczył drzwi i wszedł do salonu. Nagle zapaliło się światło a jego wzrok powędrował na szczupłą kobietę siedzącą na jego skórzanym fotelu. Wpatrywała się w niego badawczym wzrokiem.
-Zrobiłeś tak ja ci poradziłam ?
Skinął głową .
-Tak – opadł ciężko na kanapę zakładając nogi na stojący nieopodal mały stolik.
-I jak to przyjęła? – dopytywała się matka.
-Wiedziała o tym.
-Iii… ?
-Powiedziała że nic do mnie nie czuje.
Clarissa usiadła koło syna ,przytulając go do swojej piersi.
-Nie martw się ,wszystko się jakoś ułoży ,zobaczysz.
-Taa ,na pewno – wstał kierując się do swojej sypialni – Jeżeli pozwolisz pójdę się położyć.
-Dobrze – kobieta podeszła do Alexa i pocałowała go w czoło – Śpij dobrze .Pa –wyszła machając mu na pożegnanie.
Chłopak zmęczony  przejechał swoją dłonią po twarzy  i wszedł do sypialni . Zrzucił z siebie ubrania i ułożył się na wielkim ,miękkim łóżku zasypiając ,mając w głowie obraz pięknej rudowłosej Bianki.


niedziela, 22 grudnia 2013

6.

Dwie przyjaciółki wracały z zakupów ,obładowane różnymi kolorowymi torbami z ubraniami. Bianka mogła sobie pozwolić na takie coś ,ponieważ  dostała swoją pierwszą wypłatę. Kiedy dowiedziała się o tym Amelie, wyciągnęła McConnary z jej domu ,ciągnąc do najlepszego sklepu w mieście. Rudowłosa ponad dwie godziny była ciągana w tą i z powrotem ,oglądając ubrania wybierane przez Wood. Zmęczone dotarły do domu Bianki ,wpadając z hukiem do środka .Amy od razu rzuciła się n kanapę ,tuląc do siebie puchatą poduszkę. Wystraszona podskoczyła w momencie kiedy poczuła że po jej nodze wędruje szary kotek.
Różowowłosa dziewczyna przyglądała się zwierzęciu ,który ocierał się o nogi  dziewczyny ,domagając się uwagi z jej strony .W salonie pojawiła się Bianka niosąc w dłoniach kubki z parującą herbatą .Podała jeden przyjaciółce ,biorąc na ręce Mruczusia.
-Chyba nie pochwaliłaś mi się nowym współlokatorem – rzuciła Amy ,unosząc brwi do góry.
Bianka roześmiała się z poważnej miny przyjaciółki ,która po krótkim czasie do niej dołączyła.
-Przepraszam jakoś nie było okazji – uśmiechnęła się słodko do różowowłosej.
Rozmowa przeciągnęła się do kilku godzin .W pewnym momencie McConnary zauważyła że jej przyjaciółka od pewnego czasu ,nerwowo bawi się palcami .Bianka przeniosła wzrok na dziewczynę siedzącą przed nią.
-No mówi co ci leży na sercu.
Zdezorientowana dziewczyna utkwiła swój wzrok na Biance.
-O czym ty mówisz? Wszystko u mnie w porządku – oznajmiła
Ruda nie była taka głupia żeby nie zauważyć że jej jedyna przyjaciółka się denerwuję. Miała cichą nadzieje że to nie ona jest powodem jej nerwów .Znała już ją trochę i wiedziała o niej co nieco .
-Oj nie świruj mi tu. – pokazała na nią palcem. – Dobrze wiem że kiedy się denerwujesz ,bawisz się palcami. O co chodzi?
Amelie przez chwilę myślała czy podzielić się z McConnary ważną dla niej wieścią.
-No boo … -opuściła głowę zakrywając się różowymi włosami. – Umówiłam się z Ren ‘em White -  dodała na jednym wdechu .

Bianka patrzyła się na nią z szeroko otwartymi oczami.
„Ren White ? Naprawdę !? „
Dziewczyna przejechała dłonią po swoich rudych włosach.
-T-to fajnie – uśmiechnęła się do przyjaciółki – Bardzo się cieszę że w końcu twoje próby podrywu nie poszły na marne – roześmiała się kiedy czerwona na twarzy Amy ,rzuciła w nią poduszką.

 ~~*~~
Śnieg  topniał ,powodując że w lesie zaczęły powstawać liczne kałuże ,które moczyły łapy białego wilka. Bianka przebiegała kolejne odcinki lasu ,pozwalając by jej sierść powiewała . W pewnym momencie do je uszu dostały się odgłosy odblokowanej broni .Zatrzymała się by namierzyć zagrożenie ,ale nie była wystarczająco szybka ,ponieważ broń wystrzeliła . Srebrna kulka przeszyła powietrze wbijając  się głęboko w skórze Zmiennokształtnej. Z gardła zwierzęcia wydobyło się wycie spowodowane bólem jakiego doznała. Ruda osunęła się na ziemię ,pozwalając by mężczyzna  ze strzelbą do niej podszedł. Sprawdził jej puls ,po czym skierował broń w stronę jej głowy . Bianka zamknęła oczy myśląc że to jej koniec .
Rana w piersi bolała ją tak bardzo że z jej oczu wypłynęły łzy. Kiedy człowiek miał już naciskać spust ,wskoczył na niego szary wilk powalając go swoim ciałem .Pojawiło się także dwóch innych wilków ,pomagając odciągnąć ciało mężczyzny od przestraszonej dziewczyny ,która dalej nie odważyła się otworzyć oczu. Dopiero kiedy usłyszała głosy niedaleko niej i poczuła rękę na jej futrze ,otworzyła je z trudem podnosząc się do pozycji siedzącej. Przed nią klęczał mężczyzna na oko po czterdziestce patrząc na nią zmartwionym wzrokiem . Bianka odsunęła się od niego ,bojąc się że może ją skrzywdzić. Jej wzrok utkwiony w nieprzytomnym mężczyźnie ,który próbował ją zabić podniósł się na ciemnowłosą kobietę i szamoczącego się chłopaka. Przez ciemność ,która panowała w lesie  nie dostrzegła jego twarzy.

-Chce ci tylko pomóc.

Skupiła uwagę na mężczyźnie klęczącego przed nią.

Wyciągnął w jej stronę dłoń.
-Nazywam się Matthew.
Nie doczekał się odpowiedzi .
Bianka odczołgała się od nich przeobrażając się w rudowłosą dziewczynę.
Z jej oczu dalej ciekły łzy. Próbowała je powstrzymać mrugając powiekami, ale na nic się zdały jej próby i po chwili rozpłakała się na dobre. Tak mało brakowało a straciła by swoje życie. Tak mało brakowało…
Zakryła twarz dłońmi  nie chcąc aby nikt nie zobaczył jej słonych łez. Po chwili poczuła obejmujące ją ramiona ,które z zadziwiająca siłą przyciągnęły ją do siebie .
-Cii… Nie płacz – usłyszała kobiecy głos.

Jedna ręką głaskała ją po włosach do czasu aż dziewczyna do końca się nie uspokoiła.
Kiedy McConnary przestała szlochać w ramię brunetki podniosła się stając na nogach i patrząc na trójkę wybawicieli.
-Dziękuję wam .Naprawdę wam dziękuję. Gdyby nie wy…
Znalazła się w ramionach chłopaka. Zszokowana nawet nie próbowała się wyrwać.
-Tak bardzo bałem się że cię stracę.




Od Autorki :
Rozdział specjalnie chciałam dodać dzisiaj ponieważ dzisiaj moje urodziny. Taaa... Być chora we własne urodziny to nie szczyt moich marzeń. Ale no cóż zdarza się. Wiem że krótki ,ale starałam się by był jak najdłuższy .Za dwa dni święta.. tak za DWA DNI !!! Z tej okazji życzę moim czytelnikom wszystkiego najlepszego ,spełnienia marzeń i dużo prezentów pod choinkę. Następny rozdział pojawi się jeszcze przed Sylwestrem ... to znaczy mam nadzieje... Paaaa :*




piątek, 13 grudnia 2013

5.

Od kilku godzin śnieg obsypywał miasto Gerahoma ,uniemożliwiając przejazdy samochodów i innych środków transportowych. Opatulona w ciepły pomarańczowy koc Bianka, czytała już kolejną stronę księgi o Zmiennokształtnych. Zawierała informacje o pierwszym przedstawicielu jej gatunku ,o stylu życia i Partnerstwie .Zaciekawiona od samego rana kartkowała księgę  ,dowiadując się coraz więcej. Jej gatunek jak głosiła księga ,aby przetrwać zaczęło tworzyć pary na całe życie. Dzieje się tak ,ponieważ w mózgu każdego zmiennokształtnego ,zostało zakodowane Partnerstwo . Partner lub partnerka szukają się po całym świecie i darzą się uczuciem .Przychodzi to z czasem. Zmiennokształtni to nie tylko wilki ,ale także tygrysy czy pantery .Bianka zrozumiał że jej dziwne zachowanie czy samopoczucie jest przyczyną Partnerstwa. Zaczęła się zastanawiać .kto może być jej wybrankiem. Prawie nie spadła z kanapy ,kiedy uświadomiła sobie bardzo ważna rzecz. Tak strasznie banalną. Alex. On jest jej partnerem .


Dziewczyna złapała się za głowę ,nerwowo chodząc po salonie w którym się znajdowała.
-Alex -  szeptała jak jakąś modlitwę – To niemożliwe. Jak?!
Szybko usiała z powrotem na kanapie ,czując że lada moment mogłaby się znaleźć na podłodze.
Wszystko zaczęło się układać w jej rudej głowie. To jak się na niego natykała, informacja o tym że chłopak ciągle o niej mówi. Ale przecież nic do niego nie czuła. Nie znała go .I chyba nie chciała poznać. Nieprzyjemny dla ucha dźwięk wyrwał z zamyślenia  dziewczynę. Wstała szukając przyczyny dźwięku. Wytężyła słuch ,który poprowadził ją do drzwi wejściowych .Otworzyła je ale nikogo nie zobaczyła. Kiedy już chciała zamknąć drewniane drzwi usłyszał miauknięcie .Pokierowała wzrok w dół ,by zobaczyć małego szarego kotka. Uśmiechnięta uklękła przed nim drapiąc go za uchem. Na jego futrze powstały małe kryształki lodu.


-Co  ty tu robisz maluchu ?– w odpowiedzi dostała cichutkie miauknięcie .
Zauroczona słodkim stworzeniem wzięła przemarzniętego malca na ręce ,po czym zamknęła drzwi nie dopuszczając zimna do środka. Postawiła go na stole w kuchni ,szukają małej miseczki. Nalała do niej troszeczkę mleka i podstawiła go przed kotem. Przyglądał się jej swoimi dużymi brązowymi oczami. Stworzenie pijąc mleko ,zaczęło śmiesznie mruczeć .To nasunęło Biance myśl.
-Nazwę cię Mruczuś – uśmiechnęła się do stworzenia ,które bardziej było zajęte napojem niż nią.

Chociaż była wilkiem uwielbiała koty tak samo jak jej matka. Wzięła Mruczusia ze sobą do swojego pokoju ,ułożywszy go na łóżku.
Malec jednak nie mógł chociaż przez dwie sekundy, posiedzieć w spokoju. Poznawał nowe zakamarki a dziewczyna powróciła do rozmyślań o Partnerstwie z Alexem.



Rudowłosa dziewczyna ubrana w swój ulubiony T-Shirt i dresy ,zawieszała ostatnią nowo kupioną bombkę i cofnęła się by obserwować swoją świąteczną choinkę. Uśmiech wpłynął na jej twarz ,sygnalizując zadowolenie ze swojej pracy.

 Wyrzuciła pudełeczka po ozdobach do kosza i wróciła do salonu. Mruczuś siedział koło choinki bawiąc się srebrnym łańcuchem. Dziewczyna usiadła koło niego ,obserwując jak kot robiąc śmieszne minki ,przegląda się w złotej bombce. Burczenie z jego brzuszka przyprawiło Rudę o śmiech.

-Chyba wybierzemy się do sklepu po jedzonko dla kotów . – wzięła malca na ręce , przybliżając swój nos do jego noska ,robiąc tak zwane „Noski,noski” – A nie zostawię cię samego – dodała.
Postawiła  go na ziemię ,kierując się w kierunku przedpokoju ,by ubrać swą niebieską kurtkę zimową, czapkę i czarne botki. Schowała Mruczusia do kieszeni ,w której miała dużo miejsca ,pozostawiając ją otwartą ,by kotek miał czym oddychać. Zamknęła drzwi po czym ruszyła do pobliskiego sklepu.



Wieczorem nie było  zbyt dużego ruchu w sklepie. Młoda McConnary chyba przez dziesięć minut szukała działu zwierzęcego. Niektórzy dziwnie na nią patrzyli. Nie wiedział z jakiego powodu, lecz przypomniała sobie o stworzeniu które siedziało w jej kieszeni ,oglądając pomieszczenie. Dziewczyna zabrała do koszyka trzy opakowania kociej karmy, po czym ruszyła w kierunku działu ze słodyczami .Uwielbiała słodycze.

Wybrała białą czekoladę ,kilka bułek i sok pomarańczowy i poszła do kasy. Kiedy już chciała skręcić ,wpadła na kogoś z mocną siłą ,przewracając siebie i przeszkodę na którą natrafiła. Podniosła się szybko zbierając swoje rzeczy ,które pod wpływem uderzenia powypadały z koszyka. Nawet nie zdążyła upewnić się z kim zderzyła się kilka sekund temu, ponieważ osobnik ukląkł przed nią pomagając jej. Wtedy ujrzała jego twarz.

„Za dużo razy się na niego natykam”

-Przepraszam cię Alex j-ja nie chciałam – zaczęła się jąkać ,zbierając drżącymi dłońmi produkty.
-Nic się nie stało ,naprawdę – złapał w swoje chude dłonie karmę dl Mruczusia. Parsknął śmiechem. – Jesz karmę dla katów? –zapytał rozbawiony.
-To dla mojego kota – spojrzała w kierunku swojej kieszeni ,upewniając się że zwierzęci nic się nie stało.
-Myślałem ze natura wilka nie toleruje kotów – roześmiał się patrząc na słodkiego kota.

-To nie myśl ,bo ci to nie wychodzi – razem z nim zaczęła się śmiać.
-Taak – pokręcił głową – Umiesz zaskakiwać.
Wstali z podłogi  szczerząc się do siebie jak głupi. Ale uśmiech Alexa szybko zniknął .
-Co ci się stało ? – zapytał zdenerwowany ,zaciskając mocno szczękę.Dziewczyna początkowo nie wiedziała o co chodzi ,ale szybko zrozumiała. Powędrowała za wzrokiem chłopaka do swojej szyi na której powstały liczne siniaki .po spotkaniu wczorajszego wieczoru wściekłej Rebecci.


-A to – machnęła teatralnie ręką – Przewróciłam się, nic wielkiego – uśmiechnęła się szczerze, ale to jednak nie przekonało chłopaka chociaż w małym stopniu.
-Nie jestem durny – powiedział surowo – Kto ci to zrobił –zapytał marszcząc czoło.
-Nikt – rzekła dobitnie – Ja już muszę iść .
Chciała go wyminąć ,ale powstrzymał ją uścisk na jej lewym nadgarstku. Wstrzymała oddech po czym odwróciła się twarzą w twarz z Alexem.
-Kto ci to zrobił ? – powtórzył ,patrząc się w jej ciemne oczy.

„Uparty”

Dziewczyna zdenerwowana jego tonem .

„Nie powinien wtykać swojego nosa w nie swoje sprawy”

Ale dlaczego miałaby mu nie powiedzieć prawdy?
-To – wskazała na swoją szyję – zrobiła mi twoja kochana przyjaciółeczka Rebecca ,ponieważ „Jesteś jej” –dodała robiąc w powietrzu cudzysłów .
Chłopak chłonął jej słowa ,mocniej zaciskając pięści.
-Porozmawiam z nią – położył ręce na jej ramionach ,powodując że przyjemne dreszcze rozeszły się po jej ciele. – Już cię nawet nie dotknie –dodał.
Przez chwilę wpatrywali się w swoje oczy ,gubiąc się w odbiciach. Alexander White odsunął się od niej zostawiając samą z koszykiem jedzenia .



CZYTASZ = KOMENTUJESZ 


piątek, 6 grudnia 2013

4.

W pokoju rozległa się piosenka Coldplay ,budząc rudowłosą dziewczynę ze snu. Z jej ust wydobył się jęk ,kiedy próbowała zlokalizować ręką telefon. Spojrzała na ekran ,uświadamiając sobie że nie zna tego numeru .Z wahaniem nacisnęła zielony przycisk ,przystawiając urządzenie do ucha.
-Słucham – rzuciła zaspanym głosem.
-Boże ,myślałem że już nie odbierzesz – usłyszała męski głos ,którego nie rozpoznawała – Tutaj Will, ten z klubu. – jakby czytając w jej myślach ,odpowiedział na jej niezadane pytanie. – Miałem do ciebie zadzwonić wcześniej ,ale nie miałem czasu .Mam nadzieje że nie zrezygnowałaś z roli barmanki w moim klubie? – zapytał z nutą nadziei.
-Nie ,jeszcze nie zrezygnowałam.
-No to super – zaśmiał się dźwięcznie – Chciałabyś zacząć od dzisiejszego wieczoru ? –dodał.
-Jasne ,o której mam być na miejscu? – dziewczyna stopami dotknęła zimnej podłogi po czym przetarła ręką twarz – Wiesz nie chciałabym się spóźnić ,czy coś… - wyjaśniła ,kierując się w stronę łazienki obmyć zaspaną twarz zimną wodą ,by chociaż trochę się rozbudzić.
-Rozumie się – no i znowu śmiech – Tak koło dwudziestej. Dobra ja kończę. Do zobaczenia wieczorem – dziewczyna usłyszała dźwięk sygnalizujący zakończenie rozmowy.
Zjadła śniadanie składające się z płatków czekoladowych i  ciepłego mleka. Wyjrzała za okno , przekonując się że śnie częściowo przestał padać. Mogła spokojnie udać się do biblioteki do której chciała już dawno pójść.

~~*~~

Kiedy weszła do przytulnej biblioteki miejskiej , przywitana została szczerym uśmiechem starszej pani, która siedziała za biurkiem czytając jakieś romansidło.
Rudowłosa odwzajemniła uśmiech po czym udała się między regały pełne książek. Wybrała kilka powieści i miała już iść do kobiety przy biurku , kiedy jej uwagę przykuła ciemniejsza strona biblioteki .Niepewnie ruszyła  w tamtą stronę. Ciemniejsza stroną pomieszczenia posiadała stare książki .Niektóre regały były podpisane różnymi dziwnymi cytatami  .Jej wzrok przykuła książka , która na grzbiecie miała napisane złotymi literami : „Zmiennokształtni - potomkowie wielkiej mocy”. Wyjęła   ją i ruszyła do bibliotekarki , która kiedy do niej podeszła spojrzała się na nią dziwnie ale i tak udostępniła jej  wszystkie książki .

Kiedy po domu rozległo się pukanie do drzwi, Bianka poleciała w ich stronę jak strzała. Na zewnątrz stała Amy ,która  zaproponowała że ją podwiezie do jej nowej pracy. Rudowłosa przepuściła ją w drzwiach ,oznajmiając że za chwilę będzie gotowa. Różowowłosa przypatrywała się jej z rozbawieniem w oczach. Bianka  miała na sobie o kilka rozmiarów za duży sweter i szare dżinsy. Amy przewróciła oczami ciągnąc przyjaciółkę do jej pokoju. Otworzyła małą szafę z ubraniami po chwili parskając śmiechem.
-Musimy się kiedyś wybrać na zakupy, bo dziewczyno moja babcia ubiera się od ciebie lepiej. – zaczęła przekopywać górę ubrań – Nie masz żadnej sukienki ? – odwróciła się do rudowłosej , która siedziała na swoim łóżku ,wpatrując się w widok za oknem. Pokiwała przecząco głową nawet nie odwracając się do Amy. Zdesperowana   dziewczyna rzuciła w Biankę czarną koszulką i tego samego koloru przetartymi dżinsami każąc jej iść do łazienki się przebrać. Koszulka uwydatniała jej piersi ,a ciasne dżinsy eksponowały jej pupę .Dziewczyna czuła się jak tania dziwka ,ale musiała przyzwyczaić  się do nowego ubioru. Amy z zadowoleniem wymalowanym na twarzy zagwizdała , po czym pociągnęła ją do wyjścia.

~~*~~

Klub w którym miała pracować Bianka nosił nazwę „Panther”  .Wnętrze klubu nie zmieniło się ani trochę ,kiedy ostatnio tu zagościła. I tym razem poczuła w powietrzu odór alkoholu pomieszanego z potem. Zrobiło jej się niedobrze ,ale musiała szybko znaleźć Willa ,po to aby zameldować się w pracy. Po kilku minutach poszukiwań znalazła chłopaka rozmawiającego z jakąś  dziewczyną. Podeszła niepewnie do niego uśmiechając się i informując że może zacząć pracę. Will poinstruował ją , co i jak ma  robić. Dziewczyna zajęła swoje miejsce i czekała na swojego pierwszego klienta. Usłyszała chrząknięcie za plecami ,co spowodowało że szybko się odwróciła w stronę z której dochodził odgłos. Przed nią za ladą stała ta sama dziewczyna , która jeszcze niedawno imprezowała z braćmi White i Rebeccą. Jej brązowe włosy spływały falami po jej ramionach. Ubrana była w czarną obcisną sukienkę i tego samego koloru wysokie szpilki. Jej usta pomalowane na czerwono zostały wygięte w chytry uśmieszek ,którym  obdarowała Biankę. 
W jej oczach dziewczyna dostrzegła dziką iskrę. „Zmiennokształtny” – pomyślała rudowłosa.
-Osiem drinków „Shocco-Pick” ,złotko – rzekła po czym odwracając się ,odeszła od nowej barmanki kierując się w stronę strefy Vip.
Rudowłosa napełniła szklanki alkoholem i podała je kelnerce ,która z uśmiechem na twarzy popędziła w stronę miejsca gdzie przed chwilą podążyła brunetka.
Bianka może nie była urodzoną barmanką ,ale starała się jak mogła. Musiała jakoś zarabiać. Patrzyła jak pijani mężczyźni  pożerali ją wzrokiem, niekiedy klepiąc ją w pośladki. Miała ochotę wylać wartość kieliszków na ich głowy. Próbowała ignorować natarczywe przeszywające ją wzroki innych. Skupiła się na pracy .I na tym żeby nie spotkać nikogo z White’ów .

~~*~~

Zmęczona po wyczerpującej pracy wracała do domu. Postanowiła pójść na skróty ,by jak najszybciej rzucić się na swoje miękkie łóżko. Było już strasznie ciemno ,ale dzięki swoim umiejętnością całkiem dobrze widziała w ciemnościach. Marzyła o gorącej herbacie i swoim łóżku w którym mogłaby przespać cały dzień. Z rozmyślań wyrwało ją głośne warknięcie dochodzące zza drzew koło niej. Szybko odwróciła się, skanując wzrokiem szarego wilka wyłaniającego się z ciemności lasu. Futro zwierzęcia połyskiwało w świetle księżyca. Wilk niebezpiecznie zbliżył się  do dziewczyna . W mgnieniu oka przed Bianką stała blond dziewczyna ,którą już miała okazję poznać. Rebbeca. Patrzyła na nią wściekle zaciskając zęby. Wymierzyła w nią swoim chudym palcem.

-Mówiłam ci już szczeniaku ,żebyś trzymała się z dala od Alexa.
-O co ci chodzi ? – Bianka uniosła swoje brwi do góry
-O to że on całymi dniami gada o tobie –Becca zmrużyła oczy  - Ostrzegałam cię .On jest mój – zacisnęła swoje palce ,wbijając paznokcie w szyję rudej dziewczyny „Na pewno będą siniaki” – pomyślała Bianka – Potrzebujesz nauczki – dodała kopiąc dziewczynę w brzuch ,co spowodowało przewrócenie się jej na zimną trawę. Rebbeca schyliła się nad Bianką – Zniszczę się ,jeżeli jeszcze raz dowiem się że spotkałaś się z nim ,zrozumiałaś ?
„Wariatka ,chora psychicznie wariatka”
Przerażona Ruda szybko pokiwała głową na znak że rozumie. Blondynka uśmiechnęła się złośliwie po czym odeszła od leżącej na ziemi dziewczyny.

Bianka jak najszybciej mogła ,wróciła do domu zamykając go na klucz ,po czym rzucając się na łóżko pokryte niebieską pościelą .Spojrzała na zegarek stojący niedaleko ,który wskazywał kilka minut po pierwszej .Ziewnęła i ułożyła się wygodnie i w tempie natychmiastowym zasnęła.