piątek, 29 listopada 2013

3.






Bezwarunkowy, bezwarunkowo.
Będę Cię kochać bezwarunkowo,
Teraz już nie ma obaw,
Odpuść i po prostu bądź wolny,
Będę Cie kochać bezwarunkowo.

                                                                          ~~*~~

W pomieszczeniu rozbrzmiał gwar rozmów, nikt nie wiedział po co wszyscy zostali tu zebrani. Przybyli tu Zmiennokształtni ze swoimi rodzinami, poinformowani przez starszyznę o zebraniu w Gerahomie. Nagle do Sali weszła Starszyzna złożona z czwórki mężczyzn. Znajdował się tam miedzy innymi ojciec  Alexandra , Rena i Erika White – Matthew White.Za Starszyzną weszła matką i jej trójka dzieci. Ojciec pokazał im żeby usiedli a matka posłusznie poszła za swoim mężem. Starszyzna usiadła na fotelach. Matthew White jako przewodniczący Starszyzny rozpoczął zebranie.

-Witajcie .Pewnie zastanawiacie się dlaczego was wszystkich tutaj zebraliśmy. Mamy dla was ważną informację .Wyczuliśmy na naszym terenie nowego Zmiennokształtnego. Samicę. I to nie byle samicę. To potomkini jednej z najpotężniejszej Zmiennokształtnej – Estery McConnary. Musimy ją jakoś do nas sprowadzić.

W Sali zabrzmiał śmiech a potem z tłumu wyłonił się Paulus Steward przybyły z miasta Sparktown.

- A czy dziewczyna wie że ma niespotykaną dotąd moc? – spojrzał na Matthewa
-Oczywiście że nie. Moi synowie zdążyli już ją poznać. I powiadają że zachowuje się normalnie. Paulus parsknął  wracając na swoje miejsce. – A do tego ta młoda wilczyca  jest Partnerką mojego najmłodszego syna. – uśmiechnął się do syna.

W Sali znowu zrobiło się głośno. Matthew szybko uciszył wszystkich. Najstarszy ze Starszyzny podniósł się z fotela , położywszy dłoń na jego ramieniu. Najstarszy zwany Wilhelm zwrócił się do Matthewa.

-Jeżeli Potomkini jest Partnerką  Alexandra, to uważam że to on powinien sprowadzić ją  tutaj. Tylko jemu mogłaby tak naprawdę zaufać. – odszukał wzrokiem  Alexa i podszedł do niego – Alexandrze zgadzasz się na taki układ ?

Chłopak chwilę myślał czy się zgodzić czy nie , lecz po chwili pokiwał potakująco głową .Wilhelm uśmiechnął się szeroko i wrócił na poprzednie miejsce.

-A teraz opowiedz nam coś o owej dziewczynie .

                                                                         ~~*~~

Upragniony od kilku dni śnieg, wreszcie zawitał w mieście wywołując szerokie uśmiechy na twarzach dzieci.
Bianka także się cieszyła ,ponieważ zima była jej ulubioną porą roku .Dziewczyna od samego rana chodziła w skowronkach po całym domu , przygotowując go do  nadchodzących świąt. Jednak perspektywa spędzenia ich samej nie napawała ją zbytnio radością. W domu dziecka w Cambridge ,zawsze spędzała je ze swoimi rówieśnikami .Kilka razy zostawała namawiana przez Amy do spędzenia ich z jej rodziną, lecz
Bianka jej ciągle odmawiała. Nie chciała wpraszać się do kogoś do domu i to jeszcze w święta,
 Wolała spędzić je sama. Po południ u postanowiła pójść na pobliską łąkę, uczcić zimę poprzez ulepienie bałwana ze śniegu. Ubrała ciepłą kurtkę, czarne kozaki, czapkę i rękawiczki po czym rozpuściła swoje rude włosy pozwalając by rozlały jej się po ramionach. Pracując nad swoim  dziełem nie wiedziała że jest przez kogoś obserwowana.Nie wyczuła niczyjej obecności.

 Postać przypatrywała się jej z uśmiechem na twarzy ,obserwując jej niezgrabne ruchy, kiedy to próbowała doczepić marchewkę jako nos do głowy bałwana. Zaśmiał się cicho , kiedy dziewczyna ze złości prawie zgniotła warzywo w swojej ręce.Ruda szybko wyłapała  śmiech i szybko odwróciła się szukając wzrokiem intruza. Osoba stała w cieniu więc nie mogła dojrzeć jego twarzy. Szybko zmieniła się w wilka o białej sierści. 

Warknęła ukazując swoje uzębienie. Cofnęła się kilka kroków i najszybciej jak mogła uciekła z łąki. 
Słyszała jak osobnik zrywa się do biegu za nią. Nie wiedziała kto to, ponieważ nie wyczuła jego zapachu. Wyostrzyła swój wzrok szukając jakiejkolwiek kryjówki .Pobiegła do najbliższej jaskini i schowała się w ciemnym kącie, nasłuchując. Słyszała jak przebiega koło jej kryjówki. Wstrzymała oddech .Siedziała chwilę słuchając ,kiedy na ścianach jaskini pojawił się cień .Patrzyła zielonymi oczami jak sylwetka przybliża się do niej. Głębiej  schowała się w cieniu i wydała  z siebie ostrzegawczy warkot. Osobnik wyciągnął przed siebie ręce i przykucnął .Poznała Alexa. Uśmiechał się do niej dając jej do zrozumienia że nic jej nie zrobi.


-Nie bój się. – zwrócił się do niej siadając na zimnej podłożu – Przepraszam że cię przestraszyłem.
Wilk przed nim nie wydał żadnego dźwięku. Chłopak spróbował jeszcze raz.
-Wiesz byłoby łatwiej gdybyś się przemieniła w dziewczynę. – Alex uśmiechnął się do niej chcąc w jakiś sposób ją przekonać do zmienienia postaci.

Dziewczyna z lekkim wahaniem przemieniła się ,ale dalej została w kącie. Chłopak nie spuszczał wzroku z sylwetki dziewczyny odznaczającej się w ciemności. Zapanowała straszna cisza. Nikt nie wiedział od czego tak dokładnie zacząć rozmowę. Alexander podejmował decyzję czy rzucić w jej stronę jakimś żartem czy może przejść od razu do sedna czyli wyznać jej swoje uczucia. Natomiast Bianka nie mogąc  znieść grobowej ciszy postanowiła pierwsza zapytać.

-Dlaczego tu jesteś? Po co pobiegłeś za mną? Dlaczego w ogóle ostatnio często pojawiasz się na mojej drodze? Czy nie mógłbyś mnie do cholery zostawić w spokoju? – jej głos chociaż brzmiał na opanowany  tak naprawdę chciała to wszystko wykrzyczeć. Dlaczego zwracał swoją uwagę na taką dziewczynę jak ona?
Chłopak odchrząknął nie wiedząc jak dobrać słowa. Była jego i tylko jego. Zostali stworzeni dla siebie. Alex jak miał jej to wytłumaczyć ?Przecież pewnie go wyśmieje. Nie uwierzy.

Dziewczyna wpatrywała się w niego czekając na odpowiedź .Nie wiedziała czego chce chłopak. Wolała trzymać się z dala od innych przedstawicieli jej gatunku a co dopiero mężczyzn. Była dzikim wilkiem ,nie dawała się dotknąć a odzywała się tylko kiedy musiała. Zawsze taka była .Nigdy nie pasowała do swoich rodziców. Ojciec Rick był gburowatym człowiekiem , który czepiał się nawet o to że obiad mu nie smakuje, często żądał od swojej żony nowej potrawy. Matka Bianki Theresa była uosobieniem czystej energii oraz hartu ducha. Zawsze uśmiechnięta, rozświetlała twarze ludzi, opowiadająca jakiś kawał. Na wspomnienie rodziców oczy zaszkliły się by potem wypuścić kilka łez. Dziękowała Bogu że dalej siedziała w kącie, w cieniu gdzie Alex nie mógł ujrzeć jej łez spływających po jej zaróżowionym policzku. Nie chciała litości. Cisza dalej unosiła się w jaskini .Rudowłosa tracąc nadzieje na odpowiedź podniosła się do pozycji stojącej ,wcześniej wycierając  mokre ślady z policzków. Kiedy już chciała go ominąć i wrócił do domu , chłopka chwycił ją za nadgarstek, ciągnąc w swoją stronę powodując że dziewczyna uderzyła głową w jego klatkę piersiową .Chwycił ją za podbródek ,podnosząc jej głowę do góry w czego efekcie musiała na niego spojrzeć. Patrzył na nią z troską wymalowaną na twarzy ,ponieważ pomyślał że to on jest powodem jej łez.

-Płakałaś – to nie było pytanie lecz stwierdzenie. Otarł palcami jej spływające w dół jej szczęki łzy. – Coś się stało?

-Nic się nie stało. -  dziewczyna wyrwała się z jego rąk ,nie mogąc dłużej patrzeć na jego twarz. Współczucie. To widziała na jego twarzy .I to ją tak bardzo zdenerwowała .Musiała być silna chociaż tak bardzo chciałaby się w tej chwili do niego przytulić. -  A po za tym to nie twoja sprawa. Zostaw mnie w spokoju. – dodała po czy biegiem ruszyła do swojego domu chcąc się tam zamknąć i rozpłakać się jak dziecko.

Chłopak stał osłupiały w miejscu .Patrzył się jak jego partnerka oddala się i w końcu znika mu z oczu .Z jednej strony chciał za nią pobiedz  ,a z drugiej wiedział że powinien dać jej chwilę spokoju. Chciał poznać ją jak najlepiej , przytulić, posmakować jej bladoróżowych ust, pokazać co to radość i miłość. Chciał pokazać jej jak bardzo jest dla niego ważna. Lecz dziewczyna odpychała go przy każdej okazji kiedy się z nią widział. Gniew przepełnił go całego powodując mocne uderzenie jego pięści w kamienną ścianę. Chłopak wybiegł z pomieszczenia zmieniając się w wilka o kasztanowej sierści  z błękitnymi oczami. Zniknął w głębi lasu.

czwartek, 21 listopada 2013

2.



Rudowłosa dziewczyna od pewnego czas czuła się inaczej – dziwniej .Nie miała pojęcia dlaczego ,ale postanowiła się tego dowiedzieć w najbliższym czasie, ponieważ teraz miała inne ,ważniejsze sprawy ,niż jej samopoczucie.
                              
~~*~~ 

Ruda ubrana w zieloną kurtkę, czapkę z daszkiem i czarne dżinsy. przyciągnęła do siebie drzwi i weszła do dobrze znanej jej już kawiarni, gdzie pracowała jej nowa przyjaciółka – Amy. Zauważyła ją flirtującą z jakimś blondynem, który w ogóle nie zwracał na nią uwagi. Bianka usiadła na czarnym krześle, stojącym w kącie i zaczęła szukać portfela . Kiedy go już znalazła , podeszła do Amy która już stała za ladą uśmiechając się do niej sympatycznie. Ruda zamówiła espresso.
-No hej. Co tam u ciebie słychać ?-Zapytała fioletowłosa.
-A dobrze – uśmiechnęła się Bianka. – Wiesz może czy gdzieś w okolicy można znaleźć pracę ?
-Chyba mój przyjaciel Will szuka nowej barmanki w swoim klubie, a co ?
-Powoli kończą mi się pieniądze i muszę znaleźć sobie pracę-Ruda westchnęła i upiła łyk swojej kawy rozkoszując się jej smakiem. – Mogłabyś mi podać adres tego klubu ?
-Jasne –Amy wyjęła małą karteczkę i napisała. – Proszę –podała karteczkę Biance.
-Ok. Dzięki. Przepraszam muszę iść jeszcze coś kupić do domu. Narazie-Ruda pomachała w jej stronę i szybko wyszła z lokalu.

~~*~~

-I poproszę jeszcze tego jednego arbuza – Bianka wskazała swoim chudym palce na okrągły owoc i uśmiechnęła się życzliwie do starszego mężczyzny.
-To będzie razem – spojrzał na kasę przed nim – 22 dolary.
Dziewczyna spojrzała na pieniądze w swojej ręce. „A mogłam nie kupować tej kawy”
-Przepraszam mam tylko 19 dolarów czy bym…- nie dokończyła ponieważ poczuła lekkie szturchnięcie w ramię więc odwróciła się do sprawcy i ujrzała Alexa White ,który wyciągał ręke z pieniędzmi do sprzedawcy.
-Ja zapłacę – chłopak uśmiechnął się kiedy zauważył rumieńce dziewczyny – Reszty nie trzeba –podał pieniądze mężczyźnie. Przejął reklamówkę  chwycił za łokieć Biankę ,która nie spuszczała wzroku ze swoich butów ponieważ czuła się zawstydzona tymże nie miała pieniędzy na zapłacenie jakiś głupich produktów spożywczych .
Alex wyciągnął ją ze sklepu na chodnik. Stanął przed nią szeroko się uśmiechając.
-Co ty właśnie zrobiłeś ? I co ty tu robisz?- spytała dziewczyna zainspirowana oglądając swoje buty.
Jej podbródek został pociągnięty do góry czego skutkiem było spojrzenie na jego błękitne oczy.
-Wiesz jak się z kimś rozmawia to się na niego patrzy. A tak właściwie przechodziłem tędy i zauważyłem że masz problem z zapłaceniem. Więc postanowiłem ci pomóc – uśmiechnął się do niej słodko .
Ruda poczuła że jej policzki ponownie oblewa rumieniec.
-Em, Ekhem…- odchrząknęła – Dziękuję. Obiecuję że wszystko ci oddam.
-Nic mi nie musisz oddawać – odparł przesuwając swoją ręke w stronę policzka dziewczyny ,ale jednak ją zatrzymał ,pozwalając by swobodnie opadła.
-Emm… Wiesz muszę już iść – odebrała reklamówkę z jego rąk .
Przez moment ich dłonie się styknęły. Biankę tak jak Alexa przeszedł przyjemny dreszcz
- To na razie .I dziękuję – odwróciła  się i szybko odeszła zostawiając chłopaka samego na chodniku.

~~*~~

Do obskurnego klubu z ,którego wydobywała się głośna muzyka weszła Bianka.
Rozejrzała się po lokalu i stwierdziła że nie pasuje do tego miejsca.
Pomieszczenie ozdabiało różne obrazy nagich kobiet ,po bokach ustawiono duże czarne stoły .Na środku znajdował się parkiet  , teraz zajmowany przez spoconych ludzi.
Niepewnie ruszyła do baru pytając się brunetki, która jej zdaniem miała za duży dekolt ,gdzie może znaleźć właściciela klubu .Brunetka wskazała drzwi po lewej stronie od baru. Ruda podziękowała jej i podążyła do wskazanego miejsca .Dziewczyna spotkała tam owego przyjaciela Amy –Willa. Chłopak powiedział że do niej zadzwoni ,ponieważ na razie nie ma  czasu na rozmowy .Bianka podała mu swój numer i wyszła z pomieszczenia. Kiedy chciała już wyjść przed oczami mignęła jej blond dziewczyna – Rebecca.
Bianka jęknęła z rozczarowania. Przez ostanie dni jej nie widziała i cieszyła się z tego ,ale widząc ją teraz jej humor znacznie się pogorszył .
Ruda obserwowała ją jak zgrabnie niosąc dwa kieliszki alkoholu ,kieruję się w stronę nory dla vipów. Na skórzanej kanapie siedzieli trzej bracia White i nieznana jej dziewczyna. Przez chwilę jej wzrok skupił się na Alexie ubranym w czarne dżinsy ,tego samego koloru kurtkę a pod tym białą koszulkę .
Chłopak uśmiechał się do Rebecci ,która jeździła czerwonym paznokciem po jego torsie.
Nagle jakby ją wyczuł co było bardzo prawdopodobne ,zaczął się rozglądać.
Kiedy jego wzrok spoczął na Biance ,wyglądał na zaskoczonego jej obecnością w takim miejscu .Za jego wzrokiem podążyła blondynka siedząca koło niego.

Posłała  Rudej mordercze spojrzenie .Ruda zauważył że Alex szybko wstaje z kanapy z zamiarem podejścia do niej. Dziewczyna speszona szybko wybiegła z klubu ,kierując się w stronę domu. 

sobota, 16 listopada 2013

1.

 

   „Trzeba wielu lat by znależć przyjaciela,wystarczy chwila by go stracić”

      ~~*~~      

Pochmurny dzień nie najlepiej wpływał na humor. Krople deszczu odbijały się o szybę, chłód bijący od niej przyprawiał o gęsią skórkę. Ale cóż poradzić, słońce w Gerahomie było rzadkością.
Niedaleko okna stała drobna dziewczyna ,która trzymając kubek herbaty, przypatrywała się kroplą wody spadających po szklanej szybie.

Jej twarz była ozdobiona piegami ,zielone oczy utkwione były w szybie ,pełne usta uformowane zostały w cienką linię, rude włosy spływały wzdłuż pleców aż do bioder.
Na sobie miała czarne dżinsy ,podkreślające jej szczupłą  talie oraz gruby ,luźny, jasny sweter.
Dziewczyna jeszcze raz spojrzała na okno i wróciła do stolika stojącego nieopodal. Odstawiła kubek z do końca niewypitą herbatą i zajęła się oglądaniem starych zdjęć jej dziadka ,które znalazła w pudłach w piwnicy.

Fotografie przedstawiały dwójkę  radosnych ludzi którzy przytuleni ze sobą robili dziwne miny .Bianka rozpoznała  w nich swojego dziadka i matkę. Samotna łza spłynęła jej po policzku na wspomnienie jej zmarłej matki. Mimo że upłynęło tak wiele lat dziewczyna tęskniła za swoją mamą. Pamiętała jak zabierała ją do swojego mini ogrodu  za domem i uczyła ją jak się sadzi kwiaty. Mówiła że to właśnie one nadają sens i piękno światu.

Jej dziadek znany jako Wielki Johny, był najbardziej pozytywną i pełną energii osobą jaką kiedykolwiek spotkała. Uczył ją gry na gitarze, jazdy konnej  albo gry w szachy. Był wyśmienitym kucharzem przez co to on zawsze gotował obiady. Wszyscy w Gerahomie go uwielbiali. Niestety zmarł na zawał serca.
Rudowłosa wstała z krzesła, zabrała wszystkie zdjęcia nie chcąc rozryczeć się jak małe dziecko i schowała je do starej szuflady.
Odstawiła kubek do zlewu i wyjrzała za okno. Już nie padało. Mogła wyjść na zewnątrz.
Ubrała swój czarny płaszcz, ulubione botki a na szyi obwiesiła kremowy komin.
Chciała jak najszybciej uciec  od wspomnień.

                            ~~*~~                                 

Ulice miasta były pełne . Ludzie, którzy koło niej przechodzili uśmiechali się do niej życzliwie lub pokazywali palcami. Dało się słyszeć komentarze „ Jakaś nowa”, „Nigdy jej jeszcze tutaj nie widziałam” a oczy chłopaków pożerały ją. Dziewczyna włożyła słuchawki do uszu wsłuchując się w Skinny Love – Birdly.


Come on, skinny love what happened here                                             
Suckle on the hope in lite brassiere
My, my, my, my, my, my, my, my
Sullen load is full, so slow on the split
Tłumaczenie:

 Zbliż się skrawku miłości, co tu się stało?
Karmimy nadzieję w małym pojemniku.
Moja, moja, moja, moja, moja, moja, moja, moja.
Ponury bagaż jest pełen, więc zwolnij trochę.

Jej spojrzenie powiodło do góry ,na małe lampki świecące w różnych kolorach .Bo niedługo przecież święta, a śnieg nadal nie zasypał miasta.
Bianka zatrzymała się przed małą kawiarnią. W lokalu zabrzmiał dzwonek otwieranych drzwi, a do niej weszła rudowłosa.
W środku znajdowało się kilka ludzi. Starsi męzczyżni czekający na swoją kawę, dzieci uciekające od swoich rodziców , młode małżeństwo trzymające się za ręce oraz kelnerki w podeszłym wieku. Słychać było nuty starych piosenek przy których ludzie kołysali biodrami
Jasno Beżowy kolor ścian nadawał lokalowi wyrazistość i przytulność. Powywieszane zostały różne fotografie ,wycinki z gazet i plakaty. To drewnianych stolików, przysunięte zostały czarne krzesła. W rogu ustawiono regał z książkami.

Bianka uśmiechnęła się ponieważ uwielbiała czytać.

Ruszyła pewnym krokiem przed siebie i zamówiła Cappuccino ,które podała jej dziewczyna w fioletowych włosach o imieniu Amy (jak głosiła tabliczka na jej koszulce).Rudowłosa uśmiechnęła się do niej promiennie ,dziękując. Różowowłosa chwilę się jej przypatrywała ,po czym wyciągnęła w jej stronę chudą ręke.
-Witaj, jestem Amy. Wnioskuję że jesteś nowa ,ponieważ nigdy cię tu nie widziałam.
Bianka trochę zmieszana uścisnęła ręke dziewczyny.
-Cześć ,tak jestem tu nowa ,niedawno się wprowadziłam. A tak w ogóle jestem Bianka ,ale możesz mi mówić Ruda.
-To super- dziewczyna klasnęła w dłonie-Już tak dawno nie rozmawiałam z nikim nowym .No to mów, skąd przyjechałaś i dlaczego do tego zadupia?
-Emm…Przyjechałam z Cambridge dlatego że wole spokój i cisze.Mieszkam teraz w domu mojego dziadka Johna.
-Tego Johna? Wielkiego Johna? – Amy zrobiła wielkie oczy.
-Tak no bo...- niedokończyła ponieważ zauważyła że dziewczyna w ogóle jej nie słucha – Amyy…

Bianka powędrowała za wzrokiem i patrzyła jak do lokalu wchodzą młodzi ludzie śmiejąc się, przepychając. Trójka mężczyzn zasiadła nieopodal. Dwóch blondynów i jeden brunet .Dopiero potem zauważyła że na jednym z nich jest uwieszona blond dziewczyna. Ruda poczuła że musi być w gotowości ,jej wilk wyrywał się do walki. Próbowała go pohamować ,biorąc łyk swojego Cappuccino .Jedno było pewne: byli zmiennokształtnymi. Wyczuła to.

-Kto to?-zapytała Bianka powracając wzrokiem do Amy.
-To Ren,Erik i Alex White. Bracia. Radzę ci się trzymać od nich z daleka.
-Dlaczego ? – wzięła następny łyk.
-Ponieważ oni tu żądzą. Są całkiem spoko ,ale wiesz ty ich nie znasz.- uśmiechnęła się Amy. –  O idzie Święta Rebecca.- wywróciła oczami.
Ruda odwróciła się i zauważyła że w ich stronę kieruję się blondynka ,wcześniej przyczepiona jak pijawka do biednego chłopaka .Stanęła przed barem z wysoko uniesioną głową.
-Poproszę dwa razy Mocha i dwa razy Espresso. Tylko migiem– uśmiechnęła się sztucznie do Amy i zakładając ręce na piersi ,odwróciła  do Bianki.
-O widzę tutaj nową twarz.- uśmiechnęła się kpiąco - Dam ci radę nie wchodz mi w drogę. Bo pożałujesz – jej oczy zabłysnęły wilczym blaskiem „Czyli już wie że jestem taka ja ona ” -I trzymaj się od nas z daleka, pokrako-zarzuciła włosami i odeszła. ”Nawet mnie nie zna o już ocenia, mądrala się znalazła” .Bianka wysłała w jej stronę środkowego palca co rozśmieszyło towarzyszów Rebecci , którzy obserwowali całą zaistniałą scenę. Jeden z nich wpatrywał się w Biankę, lecz kiedy zauważył że i ona mu się przypatruję uśmiechną się ukazując idealnie białe zęby. Ruda szybko odwróciła wzrok, czując jak jej policzki przybierają koloru czerwieni . Amy  patrzyła się na nią z kpiącym uśmieszkiem.
-No co ?- zapytała Bianka
-Spodobałaś się Alexowi ,ale uważaj na Świętą Rebecce. On jest jej.Ona umie człowieka zniszczyć.
„Ale ja nie jestem człowiekiem” – pomyślała Ruda.
-No dobra ja się biorę za te kawy a ty idz sobie usiądź – uśmiechnęła się Amy – Aha i witam w Gerahomie. –po tych słowach odwróciła się i wyszła na zaplecze zostawiając Biankę samą.


No hej :) Jak widzicie jest pierwszy rozdział . Wczoraj męczyłam się nad nim musiałam szukać obrazków. ^^ Rozdział dedykuje mojej koleżance Ismenie,która wczoraj prawie nie przewróciła monitoru ^^
A więc KOMENTUJCIE  :) I do następnego. 



piątek, 15 listopada 2013

Prolog

Bianka mając zaledwie 11 lat była świadkiem śmierci swojej rodzicielki . Jej matka ciężko zachorowała i wkrótce zmarła. Jej ojciec nie mogąc sobie poradzić ze śmiercią żony ,zastrzelił się w lesie.

Dziewczynka trafiła do domu dziecka. Nikt przez 7 lat nie chciał jej adoptować. Kiedy opuszcza dom dziecka ,udaje się do małego miasteczka Gerahomy. Wprowadza się do drewnianego domku znajdującego się w głębi lasu, który niegdyś zamieszkiwał jej dziadek.

Bianka chce żyć normalnie.

Ale ona nie jest normalna.

Jest  Zmiennoksztaltną.

I musi walczyć o Przetrwanie.