wtorek, 25 marca 2014

Nowy Blog !!!

Witam.

Serdecznie zapraszam was na moje kolejne opowiadanie.
Inny klimat niż "Przetrwanie" ale mam nadzieję że się wam spodoba.
Opowiadanie ruszy zaraz po zakończeniu "Przetrwania".

Pozdrawiam :*

piątek, 14 marca 2014

18. (Część II)

Pusta.
Tak się czuła.
Pusta w środku.
Nie mogła się ruszyć ,ponieważ złość i żal opanowały jej ciało.
Po prostu stała i się gapiła.
Miała nadzieję że zaraz obudzi się i to wszystko okażę się tylko jednym z jej koszmarów. Ale niestety.
Niepewnie weszła głębiej do pomieszczenia ,powodując że Alex i Rebecca zwrócili wzrok w jej stronę.
Chłopak zszokowany odepchnął od siebie blondynkę ,która jak długa poleciała na podłogę. Nie przejął się nią i szybko podszedł do Bianki. Cofnęła się spłoszona i wybiegła z mieszkania ,słysząc krzyk Alexa.
 Nie musiała się nawet odwracać by wiedzieć że wybiegł za nią.  Wołał ją lecz ona nie zatrzymała się i ze łzami w oczach biegła w kierunku swojego domu. Odetchnęła z  ulgą  ,kiedy przekroczyła próg drzwi i zakluczyła je.
Zsunęła się po nich i głośno załkała ,słysząc że Alex zaczął uderzać pięściami o drewnianą powłokę.
-Bianka otwórz te cholerne drzwi !- wrzasnął - Daj mi to wszystko wytłumaczyć.
Dziewczyna jednak nie zrobiła nic by go wysłuchać.
Jego wytłumaczenia były w tym momencie nieistotne.
- Proszę ! -krzyknął błagalnie Alex.
Bianka nie mogąc już tego znieść ,podniosła się i pobiegła do swojej sypialni. Szybko zakryła usta nie chcąc rozpłakać się jeszcze bardziej. Miała swoją godność i na pewno nie rozpłakała by się za byle jakim chłopakiem. Ale on był niezwykły.
 Potrafił sprawić że jej serce biło sto razy szybciej i mocniej. Nie mogła ukrywać już swoich uczuć.
Rzuciła się na łóżko i wypłakała ostanie łzy w poduszkę.
Alex dalej nie przestawał maltretować jej biednych drzwi. Zdziwiło ją to że jeszcze nie wypadły z zawisów.
Straciła do chłopaka całkowite zaufanie jakim go darzyła.
-Bianka -usłyszała krzyk bruneta.
 Zignorowała go i czekała na to aż chłopak wreszcie pójdzie i zostawi ją samą. Po niecałej godzinie hałas ustał i rudowłosa poszła sprawdzić czy Alex odszedł.
 Na jej policzkach znajdowały się zaschnięte łzy ,oczy miała przekrwione i co chwilę pociągała nosem.
Jakie było jej zdziwienie ,kiedy otworzyła drzwi no oścież a na posadzkę upadł Alex.
 Musiał opierać się o jej drzwi przez co kiedy one się otworzyły on stracił równowagę i upadł. Bianka cofnęła się o kilka kroków do tyłu ,patrząc jak brunet szybko podnosi się i staje przed nią.
Wyciągnął w jej stronę jakby chciał ją dotknąć ale w porę się odsunęła. Nienawidziła go ale gdzieś głęboko w sercu chciała by wziął ją w ramiona i pocałunkiem wymazał z jej pamięci tą nieszczęsną scenę.
- Daj mi to wytłumaczyć ,to nie tak jak wyglądało.
-Uwierzyłam ci. Dałam ci się kochać. - wyszeptała lecz chwilę później jej ciało przeszył dziwny prąd - A ty co?! Zdradziłeś mnie! ZDRADZIŁEŚ ! -wybuchła.
Łzy po raz kolejny tego dnia spłynęły wzdłuż jej twarzy. Alex widząc to ,przysunął się do rudowłosej ale szybko został od niej odepchnięty.
-Nie-e dot-t-tykaj mnie-e.
Patrzyła na niego chłodnym wzrokiem .Nie przypominała już tej nieśmiałej dziewczyny ,którą znał.
W pewnym momencie jej oczy zaszły czernią a włosy jakby naelektryzowane uniosły się ku górze.
Chłopak cofnął się.
Był zaniepokojony zachowaniem Bianki. Zakrył się rękoma ,kiedy niespodziewanie lustro obok pękło i odłamki szkła poleciały w jego stronę.
W pomieszczeniu zabrzmiał zniekształcony głos rudowłosej.
-Zawiodłam się na tobie. Zaufałam ci a ty mnie oszukałeś.
Próbował się bronić.
-Nie rozumiesz...
-Ja nigdy nic nie rozumiem! Dlaczego mi nie powiedziałeś że zostałam porwana !?
-Nie chciałem być tym ,który będzie zmuszony patrzeć na twoje cierpienie ! -jego cierpliwość się wyczerpała i też zaczął krzyczeć.
Zapadła grobowa cisza.
Bianka uspokoiła się. Jej oczy wróciły do normalnego stanu a włosy ułożyły się wzdłuż jej pleców. Jej twarz pobladła a po chwili jej ciało jak szmaciana lalka uderzyło o podłogę.
 Przestraszony Alex szybko znalazł się przy niej i sprawdził puls. Straciła jedynie przytomność.
Chłopak podniósł ją i zaniósł do sypialni dziewczyny.
 Tam położył ją na łóżku ,przykrył i pocałował lekko w czoło. Bianka potrzebowała teraz odpocząć a on zamierzał przy niej czuwać.
Wiedział że dziewczyna nie będzie pamiętać co się stało. To i może lepiej dla niej.
Ale był pewny że jeżeli nie przygotuję jej do tego co ma niedługo nadejść ,to może być za późno.


UWAGA !!!
Chciałaby was kochani poinformować że:
Zawieszam bloga.
Do odwołania.
Powód?
Brak czasu na napisanie nowych rozdziałów i brak weny twórczej. 
Tak więc dziękuję wszystkim ,którzy to czytają i komentują.
Bye :*

niedziela, 2 marca 2014

17. (Część II)

Kilka dni później.

-No nie przesadzaj.
-Żaden zakichany kocur nie będzie mieszkał w moim domu.
Bianka od kilku minut kłóciła się z Alexem co do tego że Mruczuś zamieszka razem z nimi. Dziewczynie nie przeszło nawet przez myśl żeby porzucić tego kotka.
Brunet zwyczajnie nie lubił kotów. Z założonymi rękami i naburmuszoną miną ,ciskał w Biankę piorunami.
-Ale dlaczego? -zajęczała.
-Ponieważ to kot a my jesteśmy Zmiennokształtnymi.
-No i co z tego?! Ja jakoś mieszkałam z nim i nic mi się nie stało.-prychnęła.
Chłopak pokręcił głową.
-No proszę.- popatrzyła na niego,robiąc dziubek i zaczęła mrugać.
-Nie, nie i nie! -krzyknął - I nie patrz się tak na mnie.
Dziewczyna nie przestawała.
Kiedy tak na nią patrzył nagle cały opór zniknął. Tak jakby wzięła nad nim kontrolę i robiła z nim co zechce.
Westchnął zrezygnowany.
-No dobra.
Głośny pisk z ust Bianki doprowadził do zakrycia przez Alexa uszu. Dziewczyna zaczęła śmiesznie podskakiwać i klaskać.
Szybko przestała kiedy zauważyła że brunet patrzy się na nią rozbawiony.
-Powinienem się martwić ?-spytał.
W odpowiedzi dostał dźwięczny śmiech .Ale to nie był śmiech Bianki .
Dziewczyna patrzyła na coś za jego plecami przez co szybko się odwrócił napotykając rozbawiony wzrok jego matki.
-Widzę że dobrze się bawicie.
-Właśnie debatowaliśmy na temat czy te sierściuch ma zamieszkać z nami- Alex wskazał na zwierzę ocierające się o nogę Bianki.
Clarissa parsknęła śmiechem widząc obrzydzenie na twarzy syna.
-Mam rozumieć z twojego podejścia -kot zostaję?
-Ta. -westchnął.
-A gdzie tato? -spytał gdy zauważył brak Matthewa.
-Nie mógł pomóc , ponieważ ma właśnie zebranie ze starszyzną -wyjaśniła kobieta.
Pokiwał głową.
-Alexandrze mogłaby z tobą na chwile porozmawiać? -Clarissa pokazała na drzwi za sobą.
Brunet zmarszczył brwi.
 Zawsze kiedy jego matka używała jego pełnego imienia to znaczyło że stało się coś poważnego. Spojrzał na Biankę przepraszający wzrokiem i ruszył za matką.
Kiedy znaleźli się na zewnątrz Clarissa zatrzasnęła drzwi i spojrzała na syna gniewnie.
-O co chodzi?- spytał.
-O co chodzi?! -krzyknęła. -Kiedy masz zamiar jej powiedzieć? Wiesz że jeżeli nie dowie się prawdy jak najszybciej to może się dla niej źle skończy.
-Tak wiem. Po prostu nie potrafię jej tego powiedzieć.
Kobieta przetarła dłonią twarz po czym skupiła się na synie.
-Może to ja powinnam jej to powiedzieć ?
Chłopak podrapał się po szyi ,opierając się o framugę drzwi tarasowych.
-Nie wiem . Ja na pewno jej tego nie powiem.
-Czyli ja jej to powiem .Sprawa załatwiona. A teraz chodź pomóc Biance w przenosinach.


Clarissa i Bianka pakowały do pudeł pozostałe rzeczy ,które potem miały przynieść do domu Alexa. Obie bardzo dobrze się dogadywały .
Jak matka z córką. Clarissa postanowiła porozmawiać z dziewczyną na spokojnie ,kiedy będą same. Zdawała sobie sprawę że temat ,który chciałaby poruszyć bedzię bolesny dla Bianki, ale wiedziała ze dziewczyna musi o tym wiedzieć.
Kiedy skończyły ,zmęczone opadły na kanapę .Jednocześnie przetarły dłońmi twarz i wzięły łyk wody mineralnej.
Po kilki minutach ciszy ,Clarissa ujęła rękę rudowłosą ,która spojrzała na nią zdziwiona.
-O co chodzi ? -zaniepokoiła się.
-Musimy porozmawiać. -kobieta spojrzała na nią poważnie.
-Jasne. Chodzi o Alexa?
-Nie, nie,nie. Nie chodzi o Alexa. -uspokoiła ją -Kim byli twoi rodzice?
Twarz Bianki od razu spochmurniała
. Nie lubiła mówić o swoich zmarłych opiekunach.
-Moja mama była gospodynią domową a tato myśliwym- odpowiedziała tylko dlatego by kobieta dała jej spokój.
-Pamiętasz coś z dzieciństwa?
-Oczywiście ,że tak.
-Pamiętasz swoją mamę?
Rudowłosa skinęła głową.
-Jaka była? -spytała Clarissa.
-Była wspaniałą matką.Zawsze mi pomagała ,troszczyła się. Dlaczego pytasz?
Kobieta zignorowała jej pytanie.
-A czy kiedykolwiek ci coś zabraniała?
Bianka zamyśliła się.
-Tak ,wychodzenia z domu.
-A zastanawiałaś się dlaczego to robiła?
Na chwile zapadła grobowa cisza. Bianka nigdy o tym nie myślała. Myślała że tak robi każda matka. Myślała że to dlatego że się o nią martwi. 
-To nie była twoja matka.
Oczy rudowłosej rozszerzyły się.
-Co?
-To nie była twoja matka. -powtórzyła Clarissa.
-O czym ty mówisz?! -wstała gwałtownie z kanapy.
-Mówię prawdę . Wiem że to dla ciebie trudne ale to prawda .Zostałaś wykradziona ze szpitala.Od razu po narodzeniu. Twoja biologiczna matka Estera McConnary szukała cię ,choć z negatywnym skutkiem.Musisz mi uwierzyć.
W oczach Bianki zebrały się słone łzy,które po chwili spłynęły po jej policzkach. Skryła się za włosami i patrzyła nieprzytomnym wzrokiem przed siebie.
 Nie wiedziała czy wierzyć Clarissie czy nie. Ale przecież ta kobieta po co miałaby ją okłamywać.
-A mój ojciec? -wyrwało jej się.
Kobieta westchnęła.
-Twój ojciec był dość sceptycznie do ciebie nastawiony.Uważał że po twoich narodzinach twoja matka przestała go kochać. Nie pomagał nawet w poszukiwaniach.
Młoda McConnary słuchała jej uważnie ,układając sobie wszystko w głowie. To było takie nierealne. Tyle lat żyła w kłamstwie.
-Wiedział o tym Alex? -spojrzała na Clarissę .W głębi duszy modliła się o negatywną odpowiedz.
Kobieta na jej nieszczęście pokiwała głową.
Bianka zacisnęła pięści i zazgrzytała zębami ze złości. Czyli Alex wiedział. I nie zrobił nic. Zwalił całą robotę na swoją matkę. Tyle razy mówił że ją kocha, że chciałby ją uszczęśliwić. 
-A to nie wszys...
Trzaśnięcie drzwiami przerwało Clarissie. Rudowłosa wybiegła z mieszkania a kobieta nie powiedziała jej najważniejszego.


Zła i rozgniewana otarła łzy wierzchem dłoni .Chciała jak najszybciej znaleźć się w domu Alexa i nakrzyczeć na niego .
Kiedy znalazła się przed budynkiem ,wzięła głęboki oddech i weszła do środka .Wewnątrz królowała cisza co nieco zaniepokoiło dziewczynę.
-Alex! -krzyknęła ,ale nie dostała żadnej odpowiedzi.
Przecież paliły się światła i ktoś musiał być w środku. Skierowała się do salonu z nadzieją że tam go znajdzie. I nie myliła się . Był tam ale nie sam. Stała jak przybita gwoźdźmi  do podłogi z szeroko otwartymi oczami.
"To nie dzieję się naprawdę" -pomyślała.
"A właśnie że tak"- odezwała się jej wredna strona.
Jej serce pękło na male kawałeczki kiedy nie mogła oderwać wzroku od całującej się pary.
 Alexa i Rebecci.

Od Autorki:
Jeżeli są jakieś błędy to przepraszam. Mam nadzieję że rozdział się podoba. To tyle idę się uczyć ,bo jutro szkoła i trzeba się przygotować. Paaa:*

CZYTASZ = KOMENTUJESZ