czwartek, 30 stycznia 2014

13. (Część II)

Ciepło na jej ustach i ręce na biodrach spowodowały że w brzuchu Bianki rozpętała się walka motyli. Zrobiło się jej strasznie gorąco i musiała oderwać się od warg Alexa ,by zaczerpnąć powietrza. Jego oczy błyszczały z podniecenia i miłości do niej.Dziewczyna nadal trzymała dłonie na jego policzkach ,obserwując jak jego usta układają się w szeroki uśmiech.Zrobiła to samo .
Czuła się szczęśliwa w jego towarzystwie .Wiedziała że prędzej czy później dojdzie do ich zbliżenia.
Chciała go mieć jak najbliżej siebie. Jej "ucieczka" dała dziewczynie wiele do myślenia .
Tak naprawdę odkąd pierwszy raz zobaczyła Alexa widziała że kiedyś będą razem ,tylko nie chciała się do tego przyznać .
Jej rozmyślenia przerwał dotyk dłoni Alexa na jej policzku. Pogładził jej skórę ,składając na jej ustach delikatny pocałunek.
-Jednak wróciłaś - wyszeptał w jej usta.
-Tak. Wszystko sobie przemyślałam.
W jego oczach pojawił się przebłysk nadziei.
-Naprawdę? To znaczy że...
-To znaczy że dam ci szansę .I nie zmarnuj jej. -przerwała mu.
W odpowiedzi została jeszcze raz namiętnie pocałowana .Był to pocałunek pełen miłości ,pożądania i obietnic.


Różowowłosa wystukiwała niecierpliwie palcami rytm piosenki, którą ostatnio słyszała w radiu. Chciała uciec od tego miejsca.
Przed nią siedział starszy mężczyzna  ,nazywany Richard. Patrzył na nią gniewnie ,nie mogąc zrozumieć jej decyzji.
-Jak to chcesz się wycofać ?! W tej chwili ?! Jak myślisz ,kto oberwie za ciebie,co ? JA! Przyrzekałaś że tego nie zrobisz!.
Przewróciła oczami.
-Przestań gderać stary pryku. Nie obchodzi mnie kto oberwie ani to że przyrzekałam że nie zaprzyjaźnię się z nią. Nie mój problem ,tylko twój.
Richard zaśmiał się z jej bojowej miny i splótł swoje palce razem na kolanie.
-Nie zapominaj że podpisałaś z nami kontrakt. Mój szef nie będzie zadowolony.Jeszcze jedno zadanie i koniec .Wtedy puszczę cię i twoją rodzinkę wolno.
Westchnęła.
-Jakie zadanie?
Mężczyzna uśmiechnął się do niej drapieżnie.
-Zabij Rena White. Albo twoja rodzina zginie.

Oglądanie lasu porą zimową jej zdaniem było nudne ,natomiast robienie tego w towarzystwie Alexa było same w sobie ekscytujące. Patrzenie na jego uśmiech i błyszczące błękitne oczy ,było wspaniałym zajęciem. Brunet zaczął opowiadać na temat swojej rodziny.
 Ich rozmowa rozpoczęła się od dzieciństwa a skończyła na ulubionych potrawach.
-Jak ktoś może nie lubić pizzy? -zdziwił się Alex.
-Po prostu nie lubię. A tobie nic do tego .-zagroziła mu palcem ,chcąc wyglądać w miarę poważnie ,choć bardzo chciał się jej śmiać z przekomicznej miny chłopaka.
-Ok,ok -podniósł ręce do góry sygnalizując że się poddaje.
Bardzo dobrze się dogadywali.Ciekawe czy gdyby nie połączyło ich partnerstwo ,to dalej by się tak rozumieli.
-To co... masz może ochotę pojawić się na ślubie Erika ?
Tak naprawdę nie pomyślała o tym .
-Jeżeli chciałbyś to chętnie.
-Oczywiście że chcę! -krzyknął uradowany chłopak. Nie myśląc o konsekwencjach wziął ją za rękę.
Zaskoczona Bianka wlepiła wzrok w ich złączone dłonie. Alex szybko zauważył jej zażenowanie po czym puścił jej rękę.
-J-ja przepraszam... nie wiem co mnie ostatni naszło.
Uśmiechnęła się do niego.
-Nic się nie stało .Po prostu nie jestem przyzwyczajona do okazywania sobie uczyć.
-Rozumiem.
Ciszę przerwał telefon Alexa ,który zaczął dzwonić. Spojrzał na wyświetlacz i zmarszczył czoło.
Przyłożył urządzenie do ucha .
-Tak ?
-Potrzebujemy ciebie w domu ,tylko migiem. Jest mały problem. -usłyszał po drugiej stronie głos Davisa.

Od Autorki :
Witam.Rozdział dodany szybciej.Tak po za tym miałam badania krwi i mam wielkiego siniaka na ręce. Ale dobra. Wracając do badań ,to wykryto u mnie anemie (niedobór żelaza,erytocytów i hemoglobiny -czerwonego barwnika) Tak więc muszę jeść dużo warzyw i owoców. A do tego muszę iść do GINEKOLOGA! To są chyba jakieś żarty! w moim wieku? Przecież ja stamtąd ucieknę tak że będzie się za mną kurzyć ! Ale lekarz mi to nakazał.Życzcie mi szczęścia ,bo będzie mi potrzebne. A co do następnego  to może byc jeszcze w weekend ale nic nie obiecuję :) Paaa :)

wtorek, 28 stycznia 2014

12. - Początek części II


Ból przeszył jej ciało a łzy nazbierały się w oczach. Igła kolejny raz przebiła jej delikatną skórę pozostawiając wieczny ślad. Chciała żeby to się już skończyło .Asystent tatuażysty  – Nico ,zaproponował nawet żeby trzymała się jego dłoni podczas tatuowania. Na pewno miażdżyła mu dłoń ,to było oczywiste. Gruby tatuażysta poklepał ją po głowie ,oznajmiając że już koniec. Odetchnęła z ulg puszczając dłoń Nico. Chłopak potrząsnął nią ,chcąc doprowadzić krew do jego dłoni.
Dziewczyna posłała w jego stronę przepraszające spojrzenie.
-Bardzo dziękuję Bob - zwróciła się do tatuażysty.- Na prawdę się spisałeś.
-Mów dalej.
Zaniosła się śmiechem  .Bardzo polubiła Boba .Jej zdaniem był to najsympatyczniejszy facet pod słońcem .
-Czyli... -zabrał głos Nico -Jutro wracasz do Gerahomy?
Westchnęła.
-Tak .Nie mogę doczekać się aż rzucę się na swoje łóżko ,zamiast spać w pokoju hotelowym na czymś co ma przypominać  miejsce do spania.
-Mam nadzieję że ci się poszczęści. - Oznajmił Bob.
Dziewczyna wstała z fotela i pocałowała każdego w policzek ,zanim wyszła z " Bob's Tattoo"
-Tak ja też -szepnęła do siebie.





Rudowłosa wysiadła z autobusu ,zmęczona ciągłym wysłuchiwaniem opowiadań starszej pani o jej zmarłym mężu. Cieszyła się jednak że wróciła do Gerahomy. Miała zamiar od razu odwiedzić Amy w pracy. Tęskniła za swoją przyjaciółką. Jak najszybciej skierowała się do kawiarni ,ciaśniej opatulając się szalikiem. Zimne powietrze raniło jej oczy ,przez co coraz częściej zaczęła mrugać. Kiedy przekroczyła próg pomieszczenia ,stanęła jak wryta. Jej nogi nie mogły się w żaden sposób poruszyć mimo że chociaż bardzo tego chciała. Oczy powiększyły się do niewyobrażalnych rozmiarów skanując sytuację. Widok wymieniających się śliną Rena i Amy nie należał do codziennych .Różowowłosa jakby poczuła że ktoś się w nią wpatruję ,oderwała się gwałtownie od chłopaka ,by omiotać wzrokiem kawiarnię . Kiedy zauważyła że w środku stoi Bianka ,jak burza ruszyła w jej stronę. Jej chude ręce ciasno oplotły ciało rudowłosej ,prawie nie zgniatając jej żeber. Kiedy Bianka myślała że wszystko dobrze Amy odsunęła się od niej gromiąc ją wzrokiem.
"No to już nie żyję"
Ruda przełknęła ślinę czekając na rozwój wydarzeń.
Nie wiedziała co może strzelić do tej różowej głowy.
-Jak mogłaś nie zawiadomić mnie o twojej nagłej "wycieczce"? Wiesz jak bardzo się o ciebie martwiłam ? Nie dawałaś żadnego znaku życie przez miesiąc! Słyszysz?! Przez okrągły miesiąc !
Bianka nie była zaskoczona wybuchem przyjaciółki ,spokojnie dała jej się wykrzyczeć.
-Jesteś tak nieodpowiedzialna ,samolubna i głupia ! Nigdy jeszcze nie spotkałam osoby ,która zachowałaby się w taki sposób !
Niespodziewanie koło nich zmaterializował się Ren.
-Spokojnie Amy. Nie chcemy tu rzucaniem talerzami.
Ruda prychnęła pod nosem. Wood powoli się uspokajała ,licząc do dziesięciu. Uniosła wzrok na rudowłosą.
-Nie rób tego nigdy więcej.
Po czym rzuciła się ze śmiechem na przyjaciółkę prawie powalając ją na podłogę.
Bianka zrozumiała jak bardzo martwiła się o nią Amy. Nigdy nie marzyła by coś takiego się wydarzyło. Ale jednak. Ma prawdziwą przyjaciółkę.





Drzwi otworzyły się i zamknęły z hukiem. Do kuchni gdzie siedzieli wszyscy domownicy wpadł zdyszany Ren. Wzrok innych poszybował w jego stronę ,oczekując wyjaśnień.
-Wróciła! Bianka wróciła! - wykrzyczał.
Alex siedział zmrożony tą informacją .Myślał że odeszła na zawszę i już nigdy tu nie wróci .Nie oczekiwał takiej wiadomości i szczerze powiedziawszy była dla niego zaskoczeniem. Niewiele myśląc biegiem ruszył do drzwi, by jak najszybciej przekonać się że powrót dziewczyny to nie jest jakiś głupi żart jego brata. Przemieniony w wilka biegł przez las po czym gwałtownie zatrzymać się za krzakami tuż przed jej domem. Obserwował go przez chwilę chcąc zlokalizować jakiś ,chociaż najmniejszy ruch ,mówiący mu że jego partnerka jest w środku .Jednak nie doczekał się i zmieniając postać znalazł się przed jej drzwiami .Zawahał się jednak zapukać. No bo przecież po co po raz kolejny raz się oszukiwać .Na pewno jest to kolejny genialny pomysł Rena by zniszczyć humor Alexa. Przez ostatni miesiąc codziennie przychodził pod te drzwi i pukał z nadzieją że otworzy mu je jego rudowłosa piękność.
Nie chciał znowu się załamać ,wiec odsunął się od drzwi .W tym samym momencie w progu znalazła się Bianka. Chłopak wpatrywał się w nią swoimi błękitnymi oczami ,nie wierząc im że naprawdę przed nim stoi.
-Wiedziałam że tu czekasz. Wyczułam cię już nawet z kuchni.

A potem usłyszał jej pisk po tym jak rzucił się na nią ,przywierając rozgrzanymi wargami do jej ust.

niedziela, 26 stycznia 2014

POMOCY !

Hej tu wasza Coffies. Mam dla was małą niespodziankę . MAM ZAMIAR PISAĆ NOWE OPOWIADANIE.!!! 
Ale mam złą i dobrą wiadomość. Zła to taka że opowiadanie ruszy dopiero po "Przetrwanie". Wiecie nie mogę pisać dwóch opowiadań w tym samym czasie. A dobra że to wy będziecie mogli stworzyć głównych bohaterów opowieści.  Napisałam także fabułę opowiadanie i od razu  mówię że będzie się nazywać " Mechaniczne serce". Podoba się ? 
Fabuła "Mechaniczne serce" :
"Zastanawiałeś się kiedyś co stanie się w przyszłości? Pewnie wyobrażasz sobie teraz roboty, latające samochodu itd... I masz całkowitą racje. Ale nie jest tak super jak ci się wydaję. W przyszłości nie liczy się takie coś jak rodzina czy miłość ... Tylko praca. Chłopak-Cyborg ,którego nikt imienia nie zna kilka lat temu przeżył cudem poważny wypadek. Przeżył ale ucierpiało na tym jego ciało. Zajmuję się motoryzacją .Jest mechanikiem.Śmieszne robot zajmuję się motorami i samochodami . Ale to nie jest najdziwniejsze. Nie wiadomo skąd ani jak pewna brunetka znalazła się w jego świecie. Po prostu pewnego dnia obudziła się na jednej z ciemnych ulic. Przypadkiem zauważył ją nasz Chłopak-Cyborg. Pomaga jej ale za jaką cenę."
Mam dla was małą propozycję myślałam żeby dziewczynę nazwać April ,a chłopaka - Cyborg nazwać Aaron lub Christopher. 
Mam do was wielką prośbę. Nie jestem najlepsza w wymyślaniu imion i charakteryzacji bohaterów ( czyt. imiona z "Przetrwanie" są denne.Nawet  ja to wiem -.-) wiec myślałam że ktoś z was mógłby napisać mi jak sobie wyobraża głównych bohaterów. Wiecie imiona,wygląd itd... Pewnie macie większą wyobraźnie niż ja . 
AHAAAA !!!
I JESZCZE NA DOLE MACIE 2 PROPOZYCJĘ OKŁADKI NA KSIĄŻKĘ!!! 
WIĘC PISZCIE W KOMENTARZACH  WASZE POMYSŁY! 
Buziaki kocham was :*


piątek, 24 stycznia 2014

11. Koniec części I


Słychać było tylko krople wody kapiące z kranu by potem zmieszać się z kałużą wody.Ciepła ciecz otulała każdy centymetr drobnego ciało rudowłosej dziewczyny, która nago leżała w białej wannie .Ręce swobodnie zwisały z jej krawędzi a włosy były do połowy zanurzone w wodzie. Jej mięśnie rozluźniały się coraz bardziej powodując że na twarzy pojawiał się uśmiech..Zaczęła myśleć o ważnych ,dziwnych  sprawach ,które spotkały ją w tym mieście.O Alexie ,Partnerstwie i ...miłości. Zauważyła że coś się w niej zmieniło dzięki niemu.Zaczęła się coraz częściej uśmiechać .W jej mózgu pojawiła się jedno ważne pytanie ,które nurtowało ją już od kilku dni : Co jeżeli dałaby mu szanse ?
Nie wiedziała jak to się skończy. Ale jeżeli chłopak tak się starał to powinna dać mu szansę.Chyba.
Przecież była jego partnerką .Oni byli sobie pisani .Ciekawiło ją to jak znajduję się partnera.Skąd się wie że to właśnie ona czy on. Pewnie Alex w jakiś magiczny sposób dowiedział się że to właśnie ona.Sięgnęła po fioletowy ręcznik zawieszony na krześle i opatuliła się nim.Wyszła z wanny po czym z mokrymi włosami z których skapywała woda poszła do swojej sypialni.Ubrała się w swoją kolorową bieliznę ,czarne spodenki i długą białą kraciastą koszulę ,która sięgała jej do połowy ud.Dziewczyna związała swoje długie włosy na czubku głowy. Uśmiechnęła się na widok szarego kotka słodko przeciągającego się po drzemce na jej łóżku. Podeszła do niego i podrapała go po włochatym brzuszku. Mruczuś nie zmienił się za wiele.
Tylko troszeczkę przytył. Kiedy go znalazła był bardzo wychudzony i przemarznięty. Dziwne jest troszeczkę to że kota panicznie boi się Amy. Zawsze tłumaczy się dziwną fobią ,której nazwy Ruda nie zapamiętała. A właśnie.Amy od kilku dni przebywa u rodziców.No bo przecież jest Wigilia .Natomiast Bianka wraz z Mruczusiem została w domu .Dziewczyna nie potrzebowała innego towarzystwa .Z krainy jej rozmyślań wyrwał ją odgłos pukania. Zerwała się z łóżka i zbiegła po schodach w kierunku drzwi.
-Już idę ! -krzyknęła gdy ktoś jeszcze raz zapukał do drewnianych drzwi.
Pociągnęła za klamkę by po chwili ujrzeć szatyna. Był ostatnią osobą ,której się tu spodziewała.
Uśmiechnęła się niezręcznie.
-Witaj Eriku.
-Cześć. Nie zajmę ci dużo czasu. Miałem ci tylko coś przekazać. -wyciągnął w jej stronę kolorową reklamówkę -To od Alexa z okazji Wigilii.- i już go nie było.
Skonsternowana zamknęła drzwi i zajrzała do środka podarunku. Piękna czerwona sukienka była starannie złożona na dnie reklamówki a na niej znajdowało się małe, białe pudełeczko.Otworzyła je i wyciągnęła ze środka srebrny łańcuszek z kluczem.

"Od teraz posiadasz klucz do mojego serca .Chciałbym cię jeszcze raz zobaczyć. A i jeszcze mam nadzieję że zgodzisz się na zaproszenie ,które też tu znajdziesz."

"ZAPROSZENIE !?"
Szybko wzięła do ręki drugą kartkę.

"Zapraszamy Biankę McConnary na ślub Caroline Charm i Erika White ,który odbędzie się 27 stycznia (...)"

Zszokowana patrzyła na jej imię wydrukowane na kartce.To nie działo się naprawdę. Przecież nie znała tej rodziny a oni zapraszają ją na ślub Erika?! I może jeszcze miała iść z Alexem jako jego towarzyszka?! Nie wiedziała co robić .Co myśleć . Tego było już za wiele.





Ciemność nocy zakrywała cały las ,dając tym szansę nocnym wilkom ,które polowały całymi stadami .Szybkie zwierzęta przemieszczały się w tą i z powrotem .Zmęczony alfa (czyt. Alex) przysiadł koło wielkiego głazu.Po chwili obok niego znalazł się ciemno -brązowy wilki. Był to członek jego sfory -Davis.
Był dobrym przyjacielem ,który zawsze pomagał Alexowi w trudnych sprawach. Odkąd White zrozumiał że Bianka tak szybko go nie pokocha ,stał się dość podłamany. Davis pocieszał go mówiąc że dziewczyna zrozumie co straciła i przybiegnie do niego.
Alex wiedział że to było marne pocieszenie ale zawsze jak to słyszał zanosił się śmiechem. Bianka nie była dziewczyną ,która tak szybko ulegnie jemu urokowi osobistemu. Miał coraz więcej na głowie : remont domu po pożarze lasu ,który zdarzył się kilka miesięcy temu ,musiał zacząć myśleć jak prawdziwy alfa ,musiał nią dowodzić i opiekować się nią.Wszystko waliło się mu na głowę .Próbował być dorosłym ,odpowiedzialnym mężczyzną ale nie pomagały mu ciągłe kłótnie jego rodziców. Wszystko zamieniało się w piekło. 





Dziewczyna zakluczyła drzwi po czym schowała pęk kluczy do torby ,którą przewieszoną miała przez ramię .Przykleiła jeszcze do drzwi ,dużą kartkę by każdy kto tu przyjdzie został poinformowany.
"Nie będzie mnie kilka dni.Wrócę niedługo. Nie martwcie się."
Odwróciła się skupiając wzrok na lesie .Znowu uciekała od problemów.


CZYTASZ = KOMENTUJESZ

piątek, 17 stycznia 2014

10.

Od Autorki :
Hej :) Ostatnio zauważyłam że spadły statystki wyświetleń i komentarzy. I powiem wam szczerze że smutno mi z tego powodu. Czasem myśle że te opowiadanie nie ma sensu. I dlatego jeżeli dalej tak pójdzie będe musiała zawiesić opowiadanie a nawet usunąć. Przykro mi. Wszystko w waszych rękach. A teraz zapraszam do czytania.



Stała przed lustrem prostując swoje rude włosy. Nigdy nie uważała się za jakąś piękność .Jej oczy były lekko podkreślone czarną kredką i tuszem do rzęs a usta rozświetlone błyszczykiem. Na policzki nałożyła jasny róż. Odłożyła prostownicę i udała się do salonu gdzie zostawiła swoje czarne szpilki. Ubrała białą sukienkę ,która sięgała jej do połowy ud a przez jej talię zapięty był czarny pasek. Usiadła na fotelu wciągając na stopy szpilki .
Nie lubiła w nich chodzić ,ale na taką okazję postanowiła je założyć. Stanęła chcąc je rozchodzić ,ale usłyszała dzwonek do drzwi. Rzuciła się w ich stronę przy okazji przeglądając się w lustrze.Na zewnątrz stał nie kto inny tylko Alex. Ubrany był w niebieską koszulę i czarne dżinsy a na jego umięśnionych ramionach znajdowała się skórzana kurtka.Miał lekko potargane włosy a na jego twarzy ukształtowany był łobuzerski uśmiech.
-Gotowa ?
Wzięła z wieszaka kremowy płaszcz.
-Teraz tak. -uśmiechnęła się i zamknęła drzwi .Chłopak wystawił w jej stronę ramię ,którą po chwili objęła.
-To gdzie idziemy ? 
Przez twarz chłopaka przebiegł chytry uśmiech .Patrząc przed siebie odpowiedział :
-Niespodzianka.


Razem weszli do restauracji "Pod Lilią".Alex jak na dżentelmena przystało otworzył przed nią drzwi , wpuszczając ją pierwszą . Uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością wchodząc do środka. Pomieszczenie było wystrojone bardzo gustownie a czerwony fortepian stojący na środku dodawał restauracji więcej magii. Alex poprowadził Biankę do ich stolika na którym położona była biała kartka z przyczepioną czerwoną kokardą na której wydrukowano napis : REZERWACJA - WHITE .Usiedli by po chwili zobaczyć koło siebie kelnera czekającego na ich zamówienia. Niedawno tu weszli a już mają zamawiać. Bianka spojrzała na kartę wyrafinowanych jak na jej gust dań i skrzywiła się.Za dużo tego. Za dużo do wyboru. Alex który siedział przed nią mruknął coś niezrozumiałego do ucha kelnera ,który po chwili skinął głową i wyjął z dłoni Bianki menu. Zapytał jeszcze czy życzą sobie czegoś do picia ,oboje zgodzili się na wodę gazowaną. Kiedy mężczyzna odszedł Alex od razu zaczął wypytywać Rudę o różne błahe rzeczy. Dziewczyna z uśmiechem odpowiadał na każde jego pytanie.Także zaczęła go wypytywać o jego zainteresowania . Kiedy odpowiedział że od dzieciństwa uczy się gry na fortepianie jej wzrok mimowolnie skierował się na instrument stojący za nią.
-Naprawdę ? A mógłbyś mi coś zagrać ?
Jego uśmiech poszerzył się widząc że dziewczyna nie czekając na odpowiedź skierowała się do fortepianu.
Dołączył do niej ,siadając na krześle obok Bianki. Niepewnie dotknął klawiszy ale z łatwością się rozkręcił .W restauracji zabrzmiała piękna muzyka tworzona przez chłopaka z szerokim uśmiechem .Bianka zahipnotyzowana patrzyła się na jego dłonie ,które szybko poruszały się po klawiszach. Kiedy skończył dalej siedziała oszołomiona. Otworzyła usta by coś powiedzieć ,skomplementować ale niestety żaden dźwięk z nich się nie wydobył. Chłopak spojrzał na nią chcą sprawdzić czy jeszcze tam siedzi. Potem słychać było tylko gromkie brawa .Wszyscy wstali ze swoich miejsc .Zdziwiony Alex zrobił to samo po czym skłonił się nisko. Bianka w dalszym ciągu gapiła się na niego.
-Wow. - udało jej się wymówić -Masz wielki talent.
Uśmiechnął się do niej pokazując swoje białe zęby.
-Dzięki.
"Dużo się uśmiecha"
Wrócili do swojego stolika .Kelner przyniósł ich zamówienia. W ciszy ,która zdawała się wiecznością zaczęli jeść swoją kolację . Bianka siedziała spięta co zauważył White. Pochylił się lekko w jej stronę powodując że wzrok dziewczyny spoczął na jej twarzy.
-Chciałbym pokazać ci potem jedna ważne dla mnie miejsce.
Dziewczyna uśmiechnęła się z ulgą.
-Jasne.


-Daleko jeszcze?
Alex ciągnął Biankę po jakiś krzakach powodując że jej odkryte nogi nie wyglądały najlepiej.
-Już prawie jesteśmy.
Westchnęła ciężko.
-Tak samo mówiłeś jakieś 10 minut temu.
-Teraz mówię prawdę.
Ciągnął ją jeszcze przez niecałe 1 minuty kiedy przed sobą ujrzeli jezioro. Wszystko wyglądało pięknie .Zachwycona dziewczyna pobiegła w stronę wody po drodze zrzucając ze stup szpilki.Powoli zanurzyła stopy do kostek rozkoszując się przyjemnym uczuciem zimna. Odwróciła się chcąc odszukać Alexa ,Stał nieopodal niej z włożonymi rękami do kieszeni dżinsów i z szerokim uśmiechem .Bianka skinęła na niego ręką żeby podszedł do niej. Chłopak bez zastanowienia ruszył w jej stronę . Razem z nią stał po kostki w wodzie obserwując księżyc,który przebijał się przez ciemne chmury. nie odzywali się do siebie ,ponieważ było to zbędne .
Po pewnym czasie Alex zaproponował że powinni usiąść.
Tak więc zrobili. Usiedli na trawię.
-Dziękuję.
Chłopak zdziwiony popatrzył na rudowłosą .
-Za co ?
Uśmiechnęła się do niego ,prze co poczuł się szczęśliwy .Tak jakby jej szczęście przeszło na niego.
-Za to że mnie tu przyprowadziłeś. Jest to naprawdę piękne miejsce.
-Tak jak ty.
Zarumieniła się zasłaniając się nerwowo włosami.
-Przychodziłem tu jak byłem mały.To miejsce przypomina mi czasy z dzieciństwa. Z okresu kiedy nie musiałem myśleć o mojej przyszłości ,o tym że muszę robić coś w brew swojej woli.
Jej brew uniosła się wysoko w górę.
-Co masz na myśli?
Usłyszała tylko ciężkie westchnięcie.
-Jestem Alfą.Moim zadaniem jest utrzymać sforę. To ciężkie zadanie.Często ktoś ma do ciebie jakieś pretensje.
Rudowłosa popatrzyła na jego smutną twarz. Bez zastanowienia cmoknęła go w prawy policzek. Twarz chłopaka w sekundzie się rozpromieniła. 
-Życie jest za krótkie żeby się martwić i smucić.
Pokiwał głową.
-Masz rację.
Tylko ona działała na niego jak lek. Tylko Bianka. Była wspaniała. I jego. No może nie całkiem...
-Wracając do jeziora. Jeżeli chcesz możesz ty przychodzić. Od teraz te jezioro może być twoim szczęśliwym miejscem.
-Dzięki.
Zerwał się silny wiat powodując gęsią skórkę na rękach Bianki. Poruszyła się niespokojnie ,przez co Alex zauważył jej zachowanie. Szybko zareagował. Po chwili na jej ramionach spoczywała jego kurtka.
Posłała w jego stronę najpiękniejszy z swoich uśmiechów.
-Przepraszam. Chyba kiedy wychodziłam z restauracji jakoś zapomniałam zabrać swojego płaszcza.
-Nic się nie stało. Jutro po niego tam pójdę. A teraz chyba powinniśmy się zbierać. Jest już późno.


Wraz z otwarciem drzwi razem z Bianką i Alexem do mieszkania weszło zimowe powietrze. Dziewczyna jak najszybciej zdjęła z nóg szpilki ,ponieważ odpadały jej już stopy z bólu. Skrzywiła się idąc na palcach do kuchni.Alex idący za nią parsknął śmiechem i wziął partnerkę na ręce. Jedna z jego rąk znalazła się na jej plecach a druga w zgięciu kolan.Zmęczona nie opierała się .Zarzuciła ręce na jego szyję ,wtulając się w jego ciepły tors. Alex postawił ją na podłodze w salonie a sam poszedł do kuchni. Po chwili wrócił ze szklanką wody ,którą podał dziewczynie. Duszkiem wypiła zawartość szklanki po czym odstawiła ją na stolik. Ułożyła się wygodnie na kanapie i uśmiechnęła się do przyglądającemu się jej Whitowi.
-Dziękuję za miły wieczór.
-Przyjemność po mojej stronie. -odpowiedział odgarniając jej zagubiony kosmyk włosów .Był to bardzo przyjemny gest.
-Wiesz będę się już zbierał.
-Jasne. -chciała wstać by odprowadzić go do drzwi ale została skutecznie powstrzymana.
-Dam sobie radę a ty śpij .I proszę ,uważaj w lesie. Teraz zaczyna się sezon na polowania na zwierzynę. Po mieście i w lesie będzie kręciło się dużo kłusowników. 
Pochylił się nad nią całując ją w kącik ust by po chwili podnieść się i wyjść. Niepewnie dotknęła miejsca w którym usta Whita zetknęły się z jej skórą .
Powstało pytanie:
Co ten chłopak z nią robi ?

 CZYTASZ = KOMENTUJESZ 

sobota, 11 stycznia 2014

9.


Rozdział dedykuję "Natalia Agata" za to że jest ze mną od początku i ciągle komentuję. Dziękuję :* Mam nadzieję że ci się spodoba.

 ~~*~~


Około godziny 6 promienie słoneczne bezczelnie wdarły przez zasłony padając na ciało rudowłosej.Ociężale otworzyła oczy po czym się przeciągnęła na łóżku.Była w dobrym humorze i zamierzała wykorzystać dzień jak najlepiej. Przed oczami stanęła jej scenka z wczorajszego wieczora.


- ... dałabyś się wyrwać gdzieś na randkę ?
Zamurowało ją .Nie poczekajcie jeszcze lepiej .Zamieniła się w słup. Nie mogła się ruszyć ani nic powiedzieć.Chłopak był wobec niej odważny.Nie spodziewała się takiego pytania ,W jej głowie toczyła się walka między odmową a zgodzeniem się.Zawstydzona zagryzła wargę przyciągając tym wygłodniały wzrok Alexa. W jednej sekundzie miał ochotę się na nią rzucić i uwolnić jej wargę z pomiędzy zębów ,ale wiedział że by to nie pomogło w sytuacji w której się znajdował.Dziewczyna to zauważyła i spróbowała jakoś załagodzić tą niezręczną sytuację.
-Wiesz powinnam się nad tym zastanowić. Jakby coś to dam ci znak...
-A dlaczego nie mogłabyś się po prostu zgodzić? - przerwał jej.
Westchnęła.
-Ponieważ z natury nie umawiam się na randki.To nie w moim stylu - śmiesznie zmarszczyła nos ,powodując cichy śmiech Alexa.
- To może powinnaś zacząć ,nikomu to jeszcze nie zaszkodziło. Tak przynajmniej słyszałem.
Uśmiechnęła się patrząc jak White teatralnie drapie się po brodzie.
-Może tak.
Zaprzestał swych czynów i skupił wzrok na jej osobie. Nieśmiały uśmiech wpłynął na jego twarz.
-Czyli się zgadzasz.
Skanowała jego oczy w których igrały wesołe iskierki.
-Tak.
No bo jak mogłaby się nie zgodzić?


Wspomnienie wywołało dziwne uczucie w brzuchu Bianki. Wstała i skierowała się do kuchni by przygotować śniadanie .Pomieszczenie może było małe ,ale funkcjonalne. Żółte ściany i drewniane szafki sprawiały że dziewczyna częściej przesiadywała w kuchni ,popijając herbatę i czytając gazetę .Wyjęła mleko z lodówki ,po czym wyciągnęła z szafki dwie małe miseczki.
Do jednej nalała zimne lekko ,natomiast do drugiej karmę dla kota. Zawołała swojego pupila ,który niedługo po tym pojawił się w pomieszczeniu .Od razu skierował się w stronę misek ,mrucząc zaczął delektować się posiłkiem. Bianka zajęła się przygotowaniem swojego śniadania .Podłączyła toster i włożyła do niego dwie kromki chleba. Poczekała aż charakterystyczny dźwięk sygnalizujący że chleb jest gotowy zadźwięczy i położyła tosty na niebieski talerz..Ruszyła do salonu by zająć się księgą Zmiennokształtnych ,którą dawno nie czytała. Przyglądała się zżółkniętym kartką na których pochyłym pismem znajdowały się kolejne zdania dotyczące przeszłości jej gatunku.Przesunęła palcami po rysunku przedstawiającego młodą kobietę o kasztanowych lokach i głęboko zielonymi oczami. Na dole napisane było : Estera McConnary - jedna z najdzielniejszych i najpotężniejszych.
Biankę zdziwiła że kobieta miała tak samo na nazwisko jak ona.
"Pewnie zbieżność nazwisk"
Zaczęła czytać kolejne linijki ,zagłębiając się w kolejne informacje.Jej rozmyślenia przerwała piosenka  Rascal Flatts.Szybko wyciągnęła telefon. Na środku ekranu znajdowała się żółta koperta z nieznanym numerem.Otworzyła wiadomość a jej oczom ukazała się treść :
 "Mam nadzieję że nasza randka jest jeszcze aktualna .Wpadnę po ciebie o 18. Alex "
Uśmiechnęła się wiedząc że chłopak naprawdę się stara . Nie wiedziała skąd mógłby mieć jej numer ,ale szybko przed jej oczami stanęła twarz róźowowłosej Amy. No tak. Mogła się tego domyślić. Wystukała wiadomość potwierdzającą po czym spojrzała na zegar na ścianie ,który wskazywał kilka minut po 15. Zdziwiła się że tak długo siedziała przez księgą .Zdawało się że minęło tylko 5 minut. Jak oparzona zeskoczyła z kanapy i pognała do łazienki ,mijając zdziwionego Mruczusia.

~~*~~

Rodzinne opady były codziennością w domu państwa White. Tylko że przy stole nikt nie rozmawiał ,nikt nie pytał jak komuś minął dzień czy co tam u niego.Cisza ,cisza i cisza.W powietrzu unosił się zapach ugotowanych ziemniaków ,polanych pysznym aromatycznym sosem. Słychać było uderzanie sztućców o talerze.Matthew wolał w tym szacie spożywać posiłek niż zainteresować się rodziną. Erik nie był z tego zadowolony ,chciał jakoś załagodzić sytuację wypytując ojca jak mu minęła praca. Ku jemu nieszczęściu Matthew skutecznie go zbywał , nawet nie zaszczycając syna spojrzeniem .Zdenerwowany Erik wstał od stołu w między czasie komplementując kuchnię matki po czym wyszedł z domu ,trzaskając drzwiami. Mężczyzna niewzruszony zachowaniem syna dokończył obiad i udał się do swojego gabinetu. Clarissa nadal siedziała przy stole razem ze swoimi pozostałymi synami Renem i Alexem. Każdy z nich wiedziało że Matthew ma dość trudny charakter i nie zawsze interesował się swoją rodziną. Dla niego liczyła się tylko praca.
-Jak tam się układa z Amy?
Ren podniósł głowę obserwując matkę.
- Jakoś się układa.
Niezadowolona z jego odpowiedzi Clarissa postanowiła dalej brnąc w rozmowie.
-Słyszałam że to bardzo dobra dziewczyna .Nie skrzywdź jej jak poprzednie. 
Chłop wstał gwałtownie z krzesła i odłożył talerz do zmywarki.
-Nie powinno cię to w ogóle interesować.
I już go nie było.
Clarissa złapała się za włosy delikatnie je ciągnąc w dół.
-Rodzina się mi wali.
Alex spojrzał na nią i lekko uśmiechnął się chcąc w jakiś sposób dodać jej otuchy.
-Wcale nie .Zobaczysz wszystko się ułoży. Obiecuje.
Nie wiedział jeszcze jak ma to naprawić ,ale obiecał i obietnicy dotrzyma.
Chwilę siedzieli w ciszy po czym kobieta zaczęła jak gdyby nigdy nic sprzątać po posiłku.
-A jak tam Bianka? Lepiej się czuję ?
- Tak. Ma się lepiej. - spuścił wzrok ,czekając na to co zaraz powie jego matka. 
-Umówiłeś się z nią wreszcie ,czy nie ? 
To było do przewidzenia.
-Tak.
Uśmiech pojawił się na samo wspomnienie wczorajszego wieczoru.
-Jakie macie plany?
-Jeszcze nie wiem. Ale pomyślę.
Clarissa cieszyła się ze szczęścia Alexa. Ta cała Rebecca nie była w jego stylu . Nie lubiła jej.
-A kiedy idziecie na tą randkę ?
-Dzisiaj .Mam po nią przyjść o 18.
Spojrzała na zegarek.
-No to na co czekasz ? Idź się przygotować ale już !- popchnęła go w stronę jego dawnej sypialni.Chłopa jedynie przewrócił oczami ale spełnij jej rozkaz.

Czytasz = Komentujesz

niedziela, 5 stycznia 2014

8.

Siorbanie z końca lokalu powodowało u Bianki nieprzyjemny zgrzyt zębów.Dziewczyna miała ochotę wstać,podejść do sprawcy ,którym okazał się dziwny blondyn ubrany w koszulę z motywem najstarszych zespołów popowych i zdzielić go czymś po tej głowie.Ostatni raz policzyła do dziesięciu ,chcać jakoś się uspokoić ale metoda nie dawała rezultatów .Uratowała ją w ostatniej chwili Amy, która postawiła przed nią kubek ciepłej kawy.
"Powinnam przystopować"
Dziewczyna z wdzięcznością uśmiechnęła się do przyjaciółki, odłożyła wcześniej czytaną książkę i wzięła w dłonie kubek. Ciepła ciecz rozlała się po jej gardle dając ukojenie. Mruknęła cicho rozkoszując się tym smakiem.Jeszcze raz owinęła spojrzeniem kawiarnię po czym wróciła do poprzednio czytanej książki.
Niespodziewanie koło niej zmaterializowała się różowowłosa Amy, szczerząc się do niej i wyraźnie trzymając coś za plecami. Zdziwiona jej zachowaniem Bianka uniosła jedną brew do góry.
-Nie podoba mi się ten uśmieszek -splatała ręce pod piersiami - Co ty kombinujesz ?
Amy dalej się szczerząc podsunęła Rudej pod nos czerwoną paczkę z zieloną kokardą.
-Słyszałam że obchodzisz dziś urodziny. A więc pomyślałam że taki mały drobiazg może ci się spodobać.
-O boże już się boję... - Bianka westchnęła pod nosem rozpakowując prezent. W środku znajdowało się jeszcze mniejsze pudełeczko .Rudowłosa powoli otworzyła je .Drżącymi dłońmi uniosła kawałek papieru przyglądając się temu co się na nim znajdowało. Uniosła wzrok na różowowłosą .
-Tyle mi gadałaś że chciałabyś coś takiego mieć.Sama zaprojektowałam .Wystarczy że pójdziesz z nim do najbliższego tatuażysty.Czyli jedynego w tym mieście .Aha i załatwiłam ci to za darmo.Teraz możesz mnie nazywać nalepsz...
Amy znalazła się w żelaznym uścisku jej przyjaciółki .Wiedziała że się troszeczkę rozgadała .Usłyszała cichy głos Bianki i pociągnięcie nosem .
-Tak bardzo ci dziękuję .Nie wiesz jaka jestem ci wdzięczna.Jest przepiękny dziękuję .
Jeszcze raz spojrzała na mały rysunek przedstawiający łapacz snów.





Odór alkoholu przyprawiał ją o zawrót głowy.Ostatkami sił powstrzymywała się od opróżnienia swojego żołądka.Nienawidziła pracy w "Panther" i dlatego zaczęła poszukiwać nowego zajęcia .Obiecała sobie że jeszcze jakoś wytrzyma a potem rzuca to.Nie mogła już wytrzymać widoku pijanych i napalonych mężczyzn ,którzy pożerali ją wzrokiem.Miała cichą nadzieję że nie spotka dziś żadnych z świętych White ani Rebecci i jej koleżanki.Ale chyba los płata jej figle .Jak za złość kiedy odkładała czyste kieliszki usłyszała wyraźne chrząknięcie.Wyprostowała się żeby stanąć oko w oko z jej wrogiem numer jeden.
"NIE NO NA SERIO ?!"
Bianka przewróciła oczami widząc jak blondynka bezczelnie się do niej uśmiecha. Rebecca miała na sobie czerwoną sukienkę ,która za wiele okrywała.Jej rozpuszczone włosy opadały falami na klatkę piersiową  a jej twarz przyozdobiona była mocnym makijażem.
McConnary oparła się rękami o blat dzielący ją od blond dziewczyny.
-Czego tu szukasz?
Murphy parsknęła pod nosem.
-Nie powinnaś się tak odzywać do klientów.
Ruda miała ochotę uderzyć się w twarz .Mocno uderzyć.
-Co podać ?- poprawiła się.
-Najlepszą whisky jaką macie. - zmierzyła ją kpiącym wzrokiem - I życzę sobie żebyś ty nam to przyniosła. -dodała po czym udała się jak zawsze do miejsca do Vipów.
Bianka wypuściła ze świstem powietrze z płuc ,mocniej zaciskając palce.
"Jak ja jej nienawidzę"
"A ona ciebie"
"Zamilcz"
"Chciałabyś"
Zabrała się za przygotowywanie .Nerwowo poprawiła włosy biorąc tace z kieliszkami i butelką whisky.Skierowała się w stronę w której siedziała Rebecca , jej koleżanka i o ironio z braćmi White.
"Z deszczu pod rynnę"
Na prawdę Bóg ją opuścił .Co takiego zrobiła że musiała patrzeć na twarz Alexa. Czuła się podle po tym że tak bardzo go zraniła. Postanowiła udawać spokojną ,po czym ruszyła pewnym krokiem w stronę stolika i kanapy na której siedzieli wspomniane osoby.Ren White zawzięcie rozmawiał a czymś z brunetką co chwila wybuchając śmiechem.Koło niego siedział Erik chyba jako jedyny nie zajęty jakąś skąpo ubraną kobietą.Wydawał się najbardziej rozgarnięty Alex zajmował miejsce koło niego.Wydawał się być szczęśliwy z Rebeccą siedzącą mu na kolanach .Kiedy rudowłosa stanęła przed stolikiem chcąc postawić na nim to co znajdowało się na tacy ,rozmowy ucichły a oczy zgromadzonych utkwione były w jej osobie .Zażenowana dziewczyna starała się unikać przenikającego wzroku .Jak najszybciej zaczęła ustawiać kieliszki na szklanym blacie stolika ,marząc by jak najszybciej wrócić na swoje stanowisko.Kiedy wykonała zadanie i miała odwrócić się na pięcie do jej uszu dotarł melodyjny głos blondynki.
-Choć ze mną zatańczyć .Uwielbiam tą piosenkę.
Widziała jak Rebecca ciągnie Alexa za sobą na parkiet zakładając dłonie chłopaka na swoich biodrach i zanurzając palce w jego kruczoczarnych włosach.Zwróciła się do siedzących na kanapie osób obdarowując ich sztucznym uśmiechem po czy wróciła na swoje miejsce.Kątem oka obserwowała poczynania blondynki z Whitem.Ocierała się o jego kroczę ,muskała jego szuję a on nie był jej dłużny.Szeptał coś na ucho swojej towarzyszce doprowadzając że chytry uśmieszek pojawił się na jej twarzy.Ręce chłopaka błądziły po jej ciele powodując ból w klatce piersiowej Bianki .Musiała nad sobą panować ,ponieważ miała ochotę rzucić się na Beccę i wyszarpać te jej blond kudły.Wściekłość zwyciężyła z jej rozumiem kiedy zobaczyła że jej usta złączyły się z ustami Alexa.A do tego chłopak oddawał pocałunki z podobnym zapałem co Murphy.Bianka zaczęła się powoli kiwać w przód i w tył powstrzymując swój wilczy instynkt.Wpatrywała się wściekłym wzrokiem w parę stojącą niedaleko niej kiedy w końcu Rebecca odczepiła się od White 'a .Przeniósł wzrok na rudowłosą jakby wiedząc że się na niego gapi.Szybko opuściła głowę nie chcąc by zobaczył jej morderczy wzrok .Odepchnęła się od blatu rzucając w stronę Willa że nie czuję się najlepiej. Montrose przyłożył dłoń do jej czoła.Miała gorączkę. Chłopak popchnął ją lekko do drzwi ostrzegając ją że jeżeli przyjdzie do pracy w takim stanie do zwolni ją .Miała nadzieję że żartował.Wzięła swój płaszcz z wieszaka i ruszyła do wyjścia odprowadzona przez przenikliwy wzrok Alexa White.





Chłodne powietrze owiało twarz Bianki rozwiewając jej rude włosy na wszystkie strony .Miała ochotę coś rozwalić.Najlepiej czaszkę tej małpy.Nerwowym ruchem otarła zaschnięte już łzy,które pojawiły się na jej policzkach .Dlaczego się tak czuła ? Dlaczego tak bardzo się tym przejęła ? Czy zaczęła się w nim ...zakochiwać ? NIE !!! Nie ,nie i jeszcze raz nie ! Jak mogła się zakochać w osobie którą ledwo znała ,co ?Stanęła przed przystankiem autobusowym .
-Widzę że się tym przejęłaś.
Podskoczyła szukając właściciela głosu. Złapała się za klatkę piersiową ,próbując uspokoić serce .Za nią stał nie kto inny jak Alex White.
"On chce żebym dostała zawału czy co ?!"
-A co cię to obchodzi.W ogóle co ty tu robisz ? - zmierzyła go wściekłym wzrokiem .
Chłopak zaśmiał się z jej miny.
-Jak na razie stoję.
Bianka przewróciła oczami.
-Wiesz o co mi chodzi.
 Chłopak oparł się o znak drogowy ,uśmiechając się uroczo do dziewczyny.
-Dlaczego tak szybko wyszłaś ?
-A dlaczego jesteś taki denerwujący?
Zacmokał pod nosem.
-Nie wiesz że na pytanie nie odpowiada się pytaniem?
Ruda opuściła głowę interesując się swoim lakierem na paznokciach.
Poczuła palce na swojej brodzie a jej głowa została uniesiona do góry .Błękitny wzrok przenikał przez nią powodując czerwone wypieki na jej policzkach.
-Słuchaj wiem że źle to się wszystko potoczyło. Wiem także że za bardzo mi nie ufasz a to dlatego że mnie nie znasz.A więc pomyślałem że może... - poczuła gorący oddech na jej karku.Jej puls przyspieszył kiedy dokończył zdanie.- ... dałabyś się wyrwać gdzieś na randkę?


Czytasz = Komentujesz